Front WizualnyRecenzje

“Olanda”, czyli podróż w surowe Karpaty Południowe [FRONT WIZUALNY] | Filmawka

Bartłomiej Rusek
Olanda

Olanda jest filmem dokumentalnym, który przenosi nas w rejon Karpat Południowych, na tereny Rumunii. Bernd Schoch stara się w swoim filmie pokazać ciężką pracę tamtejszej ludności, zależną od warunków klimatycznych. Pracą tą jest zbieranie – głównie grzybów, ale nie tylko. Przedstawieni na ekranie Rumuni utrzymują się głównie z pieniędzy uzyskanych na sprzedaży świeżych zbiorów, ale również z handlu wymiennego, który odbywa się przy lasach, na prowizorycznych ryneczkach. Okres zbiorów jest najważniejszą z pór roku w ich życiu i to wtedy reżyser postanowił podążać za nimi z kamerą, przedstawiając zarówno ich pracę jak i surowość otaczającej grzybiarzy natury.

Zobacz również: “Targowisko osobliwości”, czyli tekstylia w rytmach techno [FRONT WIZUALNY]

W tym momencie należy wspomnieć nieco o narracji. W rolę narratora wciela się Ileana Manicea, która w przerwach między kolejnymi scenami wypowiada swoje kwestie. Ma to miejsce najczęściej, gdy na ekranie widzimy gwieździste niebo lub ogarnięte snem lasy, nad którymi unosi się warstwa mgły. Ważne jest jednak to, co wypowiada sam narrator. Krytykuje pogoń za pieniądzem, obecną od zawsze w życiu ludzkim komercję i wszelkie wartości które nimi kierują. Co ciekawe, część kwestii wymawiana jest z perspektywy grzyba.

Olanda

Paradoksalnie, najciekawsze w filmie były dla mnie wędrówki po lesie. Samo zbieranie grzybów było dla mnie – jak na ironię, jako osoby która sama nie lubi chodzić na grzybobrania – najbardziej interesujące. Możliwe, że ze względu na pracę kamery, która w pozostałych scenach była raczej statyczna, a tutaj podążała za plecami bohaterów, pokazując jak przemierzają las. Może też ze względu na piękne widoki, którymi w swoim filmie raczył nas Bernd Schoch.

Przeczytaj również:  „Fallout”, czyli fabuła nigdy się nie zmienia [RECENZJA]

W Olandzie widzimy życie codzienne osób, które na co dzień zajmują się zbieraniem grzybów i jagód. Określenie „na co dzień” zostało jednak użyte przeze mnie z pewnym dystansem, co wynika z faktu, że zajmują się pracą sezonową. Uświadczymy jednak zarówno rozmów o wszystkim, jak i gry w kości – a więc rozrywek mających na celu przyspieszenie nadejścia kolejnego dnia. Ten, podobnie jak niemalże każdy w sezonie obejmującym lato i jesień, zaczyna się jeszcze przed świtem, gdy nasi bohaterowie całymi rodzinami wyruszają w las.

Jesteśmy też na Facebooku, polub fanpage Filmawki

Ale właśnie – bohaterowie. Prawdziwymi bohaterami nie są ludzie, zajmujący się zbieraniem czy handlem. W roli bohaterów umieściłbym grzyby. To za nimi tak właściwie podąża kamera, pokazując nam nie tylko moment, gdy zbierają je ludzie, ale też ich dalszy los. Tym samym Schoch w swoim filmie przedstawia nam również handel, w tym często barter. Widzimy przy tym dalszą rolę produktów, które ostatecznie trafiają na eksport, najczęściej do Niemiec. Na prostych, choć życiowych przykładach wytłumaczone są tam podstawowe zasady ekonomii, głównie dotyczące podaży i popytu. Często niezrozumiałych dla prostych zbieraczy.

Olanda

Olanda to zdecydowanie film, który warto obejrzeć. Nie jest jednak produkcją odpowiednią dla wszystkich. Opiera się bowiem w głównej mierze na długich ujęciach, z których często nic nie wynika, nawet pod względem artystycznym. W dodatku cały obraz trwa ponad dwie i pół godziny, co sprawia, że nie jest przystępnym filmem, który ogląda się w gronie znajomych. Mimo tego, polecam film Berndta Schocha wszystkim, których choć trochę interesuje to, jak ryzykownym zawodem jest całkowicie zależne od natury zbieractwo – w tym przypadku przede wszystkim grzybów. Wszystko dlatego, że jak wspomnieli sami bohaterowie filmu, w ciągu jednego roku można uzyskać zarówno zbiory pozwalające na przetrwanie kolejnych pięciu lat, jak i takie, za które nie można przetrwać samej zimy. Całość sprawia, że Olanda może zainteresować nie tylko zapalonych grzybiarzy, ale i ludzi, dla których chodzenie po lesie z wiklinowym koszem jest raczej męczące – takich jak ja.

Przeczytaj również:  „Omen: Początek” – diabelnie dobry debiut

Ocena

7 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.