„Mglisty Wymiar” – oniryczna podróż przez fantastyczny świat [RECENZJA]
Istnieje wiele nazwisk, które podczas zagłębiania się w świat komiksu po prostu warto (albo wręcz trzeba) poznać. Jednym z nich jest Richard Corben – legendarny rysownik, który poza autorskimi historiami ilustrował także liczne zeszyty wchodzące w skład uznanych serii, jak choćby Hellblazer, Ghost Rider czy Hellboy. I choć samymi komiksami interesuję się od niedawna, o Corbenie zdążyłem już wiele usłyszeć.
Traf sprawił, że pierwszym dziełem tego autora, które trafiło w moje ręce, był ostatni stworzony przez niego komiks – Mglisty Wymiar. Już teraz wiem, że gdy tylko będę miał możliwość, sięgnę po resztę zeszytów autorstwa Corbena, zafascynowany jego talentem rysowniczym oraz sposobem prowadzenia narracji. Wydany nakładem Kultury Gniewu tom stanowi bowiem zwieńczenie pracy artysty, które można uznać za podsumowanie jego twórczości – wyrazisty obraz tego, co tworzył przez całe życie.
W swoim ostatnim tomie Richard Corben przenosi czytelnika do tytułowego Mglistego Wymiaru, który został opisany przez samego autora jako „kraina najróżniejszych scenerii, najdziwniejszych stworzeń i najgorszych pobudek”. I choć dość obrazowo przedstawia to zawartość komiksu, tak nie zdradza o nim wszystkiego. A to dlatego, że Mglisty Wymiar to w głównej mierze miejsce, w którym rysownik mógł puścić wodze fantazji i zrealizować swoje najśmielsze wizje – wulgarne, oniryczne, a często obrzydliwe i karykaturalne.
Głównym bohaterem komiksu jest Tugat – nie najbystrzejszy, przesadnie ufny, ale utalentowany w sztuce walki mężczyzna. Widzimy go w różnych sceneriach, przypominających wizje, a jego przygody komentuje poznana jako pierwsza postać w tomie kobieta – Magi Baba, narratorka, przewodniczka i jednocześnie pewnego rodzaju mentorka Tugata w trakcie jego tułaczki przez Mglisty Wymiar. Daje mu wskazówki, komentując przy tym dość krytycznie jego poczynania, gdy ten nieporadnie wplątuje się w kolejne intrygi i jest wykorzystywany przez napotykane osoby.
Akcja komiksu składa się z kilku historii, obrazujących zmagania naszego bohatera, stanowiących kolejne dowody na jego łatwowierność i naiwność. Toczy on liczne boje i ślepo podąża za piękną niewolnicą Moją, którą darzy nieodwzajemnionym uczuciem. Wszystko to jest mniej lub bardziej powiązane fabularnie w jedną, dłuższą opowieść, której spoiwem jest najczęściej narracja Magi Baby. Poszczególne przygody są zresztą całkiem wyraźnie rozdzielone – podział widoczny jest mocno akcentowanym napisem Mglisty Wymiar, używanym w narracji.
Richard Corben w swoim ostatnim dziele wyraźnie postanowił zrealizować swoje największe twórcze fantazje. Mglisty Wymiar to – nie przesadzam – przepięknie narysowane wizualne arcydzieło, które jednak wielu odbiorcom nie przypadnie do gustu. Wszystko za sprawą charakterystycznego stylu, nadającego głębi poszczególnym planszom, okraszonego dodatkowo karykaturalnymi twarzami i proporcjami ciał większości postaci. I choć wizualnie komiks się pozytywnie wyróżnia „w tłumie”, to pod względem fabuły nie jest to nic innowacyjnego i nadzwyczajnego – czasami wydaje się ona być jedynie pretekstem do realizacji artystycznych wizji.
Ciekawym zabiegiem było jednak zrobienie z protagonisty antybohatera. Tugat, mimo że bez wątpienia ma wielkie serce, nie grzeszy inteligencją, a w pogoni za swoim przeznaczeniem zostaje raz za razem wplątywany w kolejne intrygi i oszustwa, choćby nie wiadomo jak oczywiste. Kiedy jest jednak taka potrzeba, potrafi zamachnąć się mieczem, brutalnie rozprawiając się ze stojącymi na jego drodze przeciwnikami. Ta oniryczna wędrówka przepełniona jest wynikającymi z naiwności zdradami, zwrotami akcji (często aż zbyt oczywistymi), brutalnymi walkami oraz stale pojawiającymi się interesującymi postaciami, takimi jak handlarze niewolników, gladiatorzy czy magiczne stworzenia.
Poprzedzony przedmową Mike’a Mignoli, który współpracował z Corbenem przy okazji Hellboya, Mglisty Wymiar jest tytułem, z którym bez wątpienia warto się zapoznać, chociażby dla zaspokojenia ciekawości. Fabularnie jest to całkiem prosta, osadzona w onirycznym, przepełnionym mrokiem i niepewnością fantastycznym świecie historia jakich wiele. W ogólnym rozrachunku jest to jednak niesamowicie narysowany, a przy tym bardzo sprawnie napisany komiks, będący ostatecznym dziełem prawdziwego mistrza gatunku.
Korekta: Michał Skrzyński, Aleksandra Kowalewska
Zastępca redaktor naczelnej. Uwielbia kino w każdym wydaniu - zarówno neony u Refna jak i slow cinema spod ręki Tarra, gangsterskie produkcje Scorsese czy niszowe słoweńskie filmy. Z wykształcenia zafascynowany literaturą fantastyczną językoznawca, absolwent filologii słowiańskiej. Pasjonat muzyki, którą stara się nie tylko opisywać, ale również tworzyć. Od niedawna regularnie powiększa swoją kolekcję komiksów.