KomiksKultura

“Kraina Ruin” – futrzana drużyna [RECENZJA]

Michał Skrzyński
Kraina ruin recenzja
Okładka polskiego wydania, wydanego przez Kboom

Schematy w sztuce są po to, by je łamać… Albo i nie. Tak naprawdę, zależy to od waszego uznania. Schematy to przecież tylko narzędzia, z których można korzystać świadomie lub zupełnie automatycznie. Przykładowo, Derek Laufman zdecydowanie potrafi dobrze korzystać z najbardziej typowych klisz, którymi przez lata obrosła fantastyka, a konkretnie wszelakie klasyczne systemy RPG z Dungeons & Dragons na czele. Do wspomnianych schematów dorzucił świetne rysunki, żywe kolory i lekkość odpowiednią dla tytułu przeznaczonego dla młodszych czytelników. Kraina Ruin zaprasza!

Świniak Pogo i koto-szop Reks zajmują się przeszukiwaniem ruin licząc na znalezienie starych magicznych gratów, które pozwolą ich sakiewkom przybrać trochę na wadze. Podczas jednej z całkiem rutynowych ekspedycji wyjątkowo trafiają na coś interesującego – mapę prowadzącą do legendarnego skarbu. Ta mapa staje się oczywiście wstępem do największej przygody ich życia. Czy istnieje jakikolwiek bardziej “erpegowy” motyw?

kraina ruin recenzja
Jak widzicie – jest kolorowo i dynamicznie / fot. materiały prasowe

Wydana przez imprint Wydawnictwa Kboom, t.j. Kboom Kids Kraina Ruin, to tytuł wyraźnie kierowany do młodszego odbiorcy. Przemoc jest podana w sposób możliwie mało obrazowy, język jest grzeczny, a cała fabuła raczej prosta i opowiedziana bardzo wprost. Brzmi jak coś, co znudzi nie tylko Was, ale i przebodźcowane internetem dzieciaki, prawda? Na szczęście tak nie jest! W komiksie dzieje się naprawdę dużo. Głównie za sprawą dialogów, których jest naprawdę masa, a w skrajnych przypadkach zajmują one większą część kadrów. Takie rozwiązanie z początku zaskakuje, ponieważ spora ilość tekstu nie kojarzy nam się raczej z komiksem dla dzieci, ale wypada naprawdę dobrze. Dialogi są sprawnie napisane i trzymają się lekkiego, zabawnego tonu i klimatu zbliżonego do współczesnych animacji z Cartoon Network. Tekst uatrakcyjniają kolorowe fonty podkreślające od czasu do czasu istotność danego słowa.

Przeczytaj również:  Nasze ulubione soundtracki do gier – zestawienie Filmawki

Oprócz dialogów mamy również sporo akcji. Trochę walki, trochę ucieczek, a to wszystko poprzeplatane eksploracją nowych światów, czyli ponownie – wypisz, wymaluj żelazny kanon RPG. Mamy nawet budowanie drużyny i futrzane “party” powiększa się o wiewiórczą złodziejkę i żabkę czarodziejkę.

Podoba mi się to, jak obszerny jeśli chodzi o treść, jest ten komiks. Niby to niecałe 150 stron, a dzieje się tutaj więcej niż w niektórych dwukrotnie grubszych tomiszczach. Jednocześnie nie czułem żadnego przeładowania i to “nasycenie” Krainy Ruin, to raczej efekt dobrego wykorzystania dostępnej przestrzeni niż próba zarzucania nasz przesadnie dużą ilością informacji.

kraina ruin recenzja
Cthulhu? Proszę bardzo! / fot. materiały prasowe

To jak wygląda komiks Laufmana widzicie na załączonych przykładowych kadrach – jest świetnie. Cartoonowa, ale nie dążąca do skrajnego uproszczenia stylistyka, żywe kolory i bardzo plastycznie zilustrowany ruch; Krainę Ruin świetnie się nie tylko czyta, ale i ogląda, niezależnie od tego ile macie lat.

Jak już kilka razy wspomniałem przygody Pogo i spółki pełne są celowo wykorzystanych schematów i klisz, które pełnią różne role dla różnych grup potencjalnych odbiorców. Dla starszych będzie, to okazja do uśmiechnięcia się pod nosem na wspomnienie o tych wszystkich dziełach kultury, w której znaleźliście podobne motywy. Ci młodsi natomiast będą mieli okazję poznać je po raz pierwszy i zaznajomić się z nimi, podobnie jak z cała fantastyczną, bardzo erpegową otoczką, by rozbudzić apetyt na więcej.

Na koniec pozostaje powiedzieć mi jedno – przy Krainie Ruin bawiłem się świetnie! To uczciwa, dobrze skrojona rozrywka, która zadowoli i starszych i młodszych. Pełna świadomie wykorzystanych klisz, kolorowa i pełna energii lektura. Przygody futrzanej drużny, dały mi więcej nieskrępowanej radości niż wielu moich faworytów wśród czysto rozrywkowych komiksów. Kupcie sami i podrzućcie potem komuś młodszemu lub ewentualnie kupcie w prezencie, a potem przeczytajcie sami. W każdym razie – trzeba wychowywać następne pokolenie czytelników komiksów!

Ocena

8 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.