Komiks

“Zawirowania”, czyli memuar młodej sportowczyni [RECENZJA]

Michał Skrzyński
zawirowania recenzja
Okładka polskiego wydania /fot. materiały prasowe

Jak ciekawe jest twoje życie? Jak ciekawe jest życie autorki autobiografii? Ile w komiksowych memuarach jest autoterapii, a ile chęci podzielenia się ze świata jakąś konkretną myślą? Nie wiem i często się nad tym zastanawiam. Zawirowania Tilie Walden to kolejny komiksowy memuar, który przeczytałem i kolejny, który wzbudził we mnie sporo sprzecznych emocji.

Kultura Gniewu zaserwował nam kolejny, po uwielbianej przeze mnie Załodze Promienia, komiks Tillie Walden. Zawirowania to memuar opowiadający o dzieciństwie autorki, które kręciło się wokół łyżwiarstwa. Tillie od dziecka trenowała zarówno łyżwiarstwo figurowe i synchroniczne. Sporty, o których wiem mniej więcej tyle, co o mongolskim balecie. Na szczęście pewne podstawowe informacje o zasadach oceniania, zdobywaniu nowych “stopni wtajemniczenia”, czy zawodach są zgrabnie wplatane w historię, więc nie poczujecie się zagubieni. Zresztą o łyżwach jest w Zawirowaniach zarówno dużo, jak i mało jednocześnie. Dużo, ponieważ akcja w dużej mierze dzieje się na salach treningowych czy zawodach. Mało, ponieważ zwykle to jedynie tło do rozważań o różnych sprawach.

zawirowania komiks
Na próbach jest… różnie /fot. materiały prasowe

Nie do łyżw ogranicza się jednak życie nastoletniej Tillie. Jest o szkole, przeprowadzce, relacjach z rodzicami, rodzeństwem i rówieśnikami. W oczy może rzucić się też fakt, że Zawirowania w dużej mierze są o bardzo zdolnej młodej osobie. Wiecie, Tillie była bardzo dobrą łyżwiarką, a w międzyczasie zaczęła rysować, co doprowadziło ją między innymi do Eisnera za właśnie recenzowany album. Te talenty bardzo rzutowały na życie autorki i to oczywiście niejedynie w pozytywny sposób. Jednak muszę przyznać, że sprawiło to, że nie byłem w trakcie lektury jakoś bardzo blisko tej historii. Zaczynane pobudką o czwartej dni wypełnione treningami to temat raczej dla mnie nieznany. Dlatego bardziej niż emocjami zachwycałem się, tym jak pięknie Walden operuję pustę przestrzenią i jak w niewielkich kadrach zarysowuję smutek oraz zmęczenie towarzyszące młodej sportowczyni.

Przeczytaj również:  „Kaczki. Dwa lata na piaskach" – ciężkie słowa o trudnej przeszłości [RECENZJA]

Niestety, w Zawirowaniach brakuje jakiegoś innego niż łyżwy motywu przewodniego, czegoś, na czym skupiłaby się narracja. Są tu różne wątki, które czasami nie dostają żadnego sensownego rozwinięcia i gdzieś rozpływają się na tych 400 stronach.

– Ale chwila, chwila! To jej życie! W życiu nie wszystko idzie jak w podręczniku do scenopisarstwa!
– No tak, ale to nie o to chodzi. Na tym polega praca autorki, by swoje wspomnienia opisać tak, by coś z nich wynikało, tworzyły pewien logiczny, narracyjny ciąg.
– To są twoje oczekiwania. Może to ma być po prostu slice of life, które akurat jest memuarem, a nie tylko dziełem fikcji.
– Może i masz rację.

zawirowania tillie walden
Samotność, pustka — przedstawianie tych rzeczy wychodzi autorce świetnie /fot. materiały prasowe

I tutaj pojawiają się wcześniej zapowiedziane sprzeczne uczucia. Przy Zawirowaniach bawiłem się bardzo dobrze. Uwielbiam styl opowiadania Walden, uwielbiam jej rysunki, to jak operuje przestrzenią i pustką. Jestem pełen podziwu, jak dobiera kadry, jak sprawnie przechodzi od szerokich planów do zbliżeń np., na dłonie, czy nogi. Jednocześnie mam wrażenie, że autorka chciała coś opowiedzieć. Stała za tym projektem, jakaś myśl, ale trochę się rozmyła. W tej opinii mam nawet zaskakującą sojuszniczkę w postaci samej autorki, która w posłowiu wspomina, że komiks poszedł w innym niż planowanym kierunku i sama do końca nie wie, o czym on ostatecznie jest.

Pomimo że dużo na Zawirowania Tille Walden narzekam, to bardzo chętnie je Wam polecę. To komiks czuły, nieoczywisty i świetnie zrealizowany. Nawet gdy widzę w nim wady lub pewien zmarnowany potencjał to jest, to komiksy z gatunku tych, które chce czytać. Komiksów autorskich, komiksów, które są jakieś, nawet jeśli przez to nie spodobają się każdemu. Czytajcie i kupujcie, są jeszcze inne rzeczy od Tillie do wydania.

Przeczytaj również:  „Cztery córki” – ocalić tożsamość, odzyskać głos [RECENZJA]

Komiks przełożyła Kaja Makowska.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.