KomiksKulturaRecenzje

“Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa” – problematyczna klasyka [RECENZJA]

Michał Skrzyński
bogowie z gwiazdozbioru aquariusa
fragment okładki powstały specjalnie na potrzeby tego wydania / fot. materiały prasowe

Konfrontacja z klasyką niejednokrotnie potrafi być trudna lub nawet rozczarowująca. Czasami to, co kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu było rewolucją, dzisiaj spowszedniało i odeszło do lamusa. Zdarza się też, że ten jeden rewolucyjny element trzyma się wyśmienicie, ale reszta niedomaga w starciu ze współczesnymi standardami. Są też takie pozycje, które ogląda lub czyta się po prostu dobrze. No i są Bogowie z Gwiazdozbioru Aguariusa, którzy nie wpisują się w żadną z tych kategorii.

Jednak trzeba zacząć od słowa wstępu. Bogowie… to tytuł antologii komiksowych prac rysownika Zbigniewa Kasprzaka i jednocześnie tytuł jednej z zawartych tam pozycji. Sam Zbigniew “KAS” Kasprzak to bardzo zasłużona postać w polskim komiksie. Karierę zaczął w latach osiemdziesiątych i jego prace były doskonale znane ówczesnym czytelnikom. W tamtym okresie Polskę ogarnęła moda na znane Wam zapewne teorie Ericha von Dänikena związane z paleoastronautyką i ingerencją cywilizacji pozaziemskich w życie na Ziemi wiele wieków temu. Wydawano na ten temat książki, pisano artykuły prasowe, a także tworzono komiksy. Ekspedycja Bogowie z kosmosu to rysowana przez zmarłego na początku tego roku Bolesława Polocha seria, zanurzona w fantastyczno-pseudonaukowych teoriach von Dänikena. Projekt ten okazał się na tyle dużym sukcesem, że postanowiono pójść za ciosem i wydać więcej komiksów o starożytnych kosmitach.

Na dosyć niezwykłą antologię, która jest jednocześnie dwutysięcznym albumem wydanym przez egmontowski Klub Świata Komiksu oprócz danikenowskich dwuczęściowych Bogów z Gwiazdozbioru Aquariusa, składa się również dwuczęściowa Hipoteza opowiadająca o upadku Atlantydy, Goście z kosmosu, o tajemniczym obiekcie pędzącym ku ziemi, kontynuacja Gości, czyli Zbuntowana i trzy krótsze formy, utrzymane oczywiście w klimatach sci-fi. Te ostatnie, w przeciwieństwie do reszty są czarno-białe.

bogowie z gwiazdozbioru aquariusa recenzja
Strona otwierająca jedno z “szorciaków” / fot. materiały prasowe

Najważniejszym pytaniem, jakie trzeba sobie zadać niezależnie historycznego znaczenia danego komiksu to – jak się to czyta? Niestety nie najlepiej. W komiksach czuć upływ lat, które minęły od pierwszej publikacji, a jeszcze wyraźniej widać brak doświadczenia scenarzystów i scenarzystek (a tych jest kilkoro) z medium. Komiksy są niesamowicie przegadane, co najbardziej widać w Hipotezie, która właściwie odpływa w rejony książki ilustrowanej. Same scenariusze nie są złe. Mają oczywiście swoje wady, jak zupełnie nienaturalne dialogi, schematyczność czy ogólną prostotę, jednak najbardziej zabija je wspomniane przegadanie i tempo. To nie tak, że jakoś alergicznie reaguję na obszerne fragmenty tekstu w komiksie, ale dochodzę do wniosku, że powinny się one pojawiać tylko z bardzo konkretnych, uzasadnionych narracyjnie lub fabularnie powodów. Tutaj są one podstawą wspomnianej narracji, co niestety bardzo szybko męczy.

Przeczytaj również:  Diuna: Część druga - Nic jak krew w piach [RECENZJA]

Trochę lepiej jest w krótszych, czarno-białych formach, które są swego rodzaju przerywnikiem między dłuższymi historiami. Mamy w nich sporo humoru, trochę absurdu i przede wszystkim o wiele żwawsze tempo. Dalej nie była to specjalnie zajmująca lektura, ale po walce z taką Hipotezą te przerywniki były naprawdę przyjemnym zaskoczeniem.

Jeśli zaś chodzi o prace Zbigniewa Kasprzaka to mam z nimi ogromny problem. Są po prostu przytłaczające. Gruba, kręcąca się i zawijana kreska w połączeniu z ilością tekstu i archaicznie położonymi kolorami sprowadza komiks na granice czytelności. Oczywiście gdy skupimy się na konkretnych fragmentach danego panelu, wiemy na co patrzymy, ale strona w całości jest absolutnie przeładowana. Efekt ten pogłębia zamiłowanie autora do elementów rysunków wychodzących poza swój kadr. Tu gdzieś noga wystaje na obrazek pod nią, tam ogień bucha na sąsiadującą scenę. Są to jedynie dyskusyjnie wyglądające ozdobniki, które nic nie wnoszą do narracji, a dokładają jeszcze więcej chaosu do już i tak przepełnionych paneli.

bogowie kasprzak recenzja
Jedna z prostszych i czytelniejszych stron tytułowych Bogów / fot. materiały prasowe

Styla Kasa jest bardzo charakterystyczny, a jego późniejsze prace jak na przykład Hallowen Blues wyglądają naprawdę nieźle. Ale nie dość, że zupełnie inaczej wyglądają tam kolory (za które w tamtym komiksie odpowiada żona Kasprzaka Grażyna Fołtyn-Kasprzak, odpowiada ona również za kolory w Skardze Utraconych Ziem) to jeszcze artysta znacznie uprościł i wygładził swoją kreskę. Stała się ona schludniejsza, kontury cieńsze, a linia pozbawiona sporej części zawijasów. W komiksach z antologii rysunki są znacznie bardziej zadziorne, pełne energii, która niestety nie zawsze przekłada się na efekt. Nie mogę nie docenić tego oryginalnego stylu tak odbiegającego od ówczesnych, nie tylko polskich, ale i frankofońskich standardów, jednak personalnie nie trafia on do mnie.

Przeczytaj również:  W drodze do piekła. 30 lat płyty Nine Inch Nails – „The Downward Spiral” [RETROSPEKTYWA]

Ponownie muszę zwrócić uwagę na czarno-białe “szorciaki”. Prace Kasa, nieprzykryte współcześnie nakładanymi kolorami wydają się o wiele schludniejsze. Również kompozycje kadrów są bardziej świadome i funkcjonalne. Nie wiem jednak, czy to zasługa rysownika, czy scenarzysty.

Samo wydanie jest bardzo dobre. Duży format, dobry kredowy papier i narysowana specjalnie na tę okazję okładka robią robotę. Dodatkowo antologię zamykają i otwierają dwa krótkie artykuły Adama Ruska, wybitnego badacza polskiego komiksu. Ten element zostawia jednak pewien niedosyt. Teksty są dosyć krótkie i aż proszą się o pogłębienie tematu. Oprócz samych komiksów mamy również całkiem rozbudowaną galerię szkiców i rysunków, w których Kas ponownie pokazuje swój potencjał.

Muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Skandalicznej jakości niektórych stron. Wynika to zapewne z braku dostępu do oryginalnych wydań i konieczności korzystania z niedoskonałych skanów. Choć z jednej strony podkreśla to trudności, jakie wiążą się z takim wydawnictwem, to z drugiej po prostu utrudnia lekturę.

Ostatecznie Bogowie z Gwiazdozbioru Aquariusa to pozycja dla bardzo konkretnego czytelnika. Fana historii polskiego komiksu lub kogoś, kto chce nostalgicznego powrotu do dzieciństwa. Dla całej reszty będzie to prawdopodobnie dosyć męczące doświadczenie, które niesie ze sobą sporo dodatkowej, choć stricte historycznej wartości. Trudno mi polecić ten komiks, ale nie znajdę powodów, by go stanowczo odradzać. To ciekawy produkt zarówno swoich, jak i naszych czasów. Takich, w których polski rynek komiksowy ma się na tyle dobrze, że możemy cieszyć się z tak ekskluzywnych wydań polskiej klasyki. Nawet jeśli są wyłącznie estetycznie wydanym reliktem przeszłości.

Ocena

3 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.