Advertisement
KomiksKulturaPublicystyka

“Metal Hurlant” – 1975-1985: Nowe oblicza wyobraźni [RECENZJA]

Michał Skrzyński
metal hurlant 2 recenzja
Okładka polskiego wydania / fot. materiały prasowe

Kilka miesięcy temu zadebiutowało polskiego wydanie kultowego “Metal Hurlanta” – czasopisma, które wykuło mnóstwo komiksowych karier i tchnęło życie w zastały francuski rynek komiksów lat 70. Recenzowany już przeze mnie pierwszy numer był nowym otwarcie dla periodyku. Na prawie 300 stronach zebrano mnóstwo fantastycznych, świeżych shortów i kilkadziesiąt stron udanej publicystki. “Metal Hurlant” numer 2. na wiosnę 2022 to zupełnie inna historia i bezpośredni hołd dla początków pisma dla odróżnienia nazwany “numerem vintage”.

1975-1985: Nowe oblicza wyobraźni — taki tytuł nosi wydany w połowie maja drugi numer MH i od pierwszych stron widać, że to zupełnie inna bajka niż, to co mogliśmy przeczytać wcześniej, lub później zależy, jak na to popatrzymy. Publicystyka jest tym razem monotematyczna i opowiada z kronikarską dokładnością o początkach pisma. Historia zaczyna się zresztą sporo przed przełomowym debiutem, gdy duża część późniejszego trzonu MH współpracowała jeszcze z magazynem “Pilote”, którego naczelnym był w tym czasie René Goscinny. Dla polskiego czytelnika te realia mogą wydawać się bardzo egzotyczne, ponieważ już wtedy komiksy były we Francji potężnym biznesem, nawet jeśli były traktowane, jako treści dla dzieci. Nieznane mogą być również nazwiska z artystycznego światka Paryża tamtych lat, a ich liczba może przytłoczyć. Są one jednak konieczne, by zrozumieć, jakie potrzeby stały za powołaniem pisma do życia i jaką rewolucją było przejście od kolejnej, generycznej historyjki o kowbojach do odważnych treściowo i formalnie eksperymentów uprawianych na łamach MH już od pierwszego numeru.

Publicystyka powinna zadowolić osoby poszukujące informacji o… o “Metal Hurlancie”. Niestety ta monotematyczność sprawia, że drugie wydania pisma pod względem publicystycznym jest znacznie bardziej hermetyczne. We Francji, pierwotnym rynku oryginalnego i wznowionego periodyku, MH to bardzo ważna i świetnie kojarzona marka, która ma już gotowy grunt pod tego typu publikacje. W Polsce niestety nie ma bazy i część czytelników może zwyczajnie odbić się od kilkudziesięciu, bogato ilustrowanych, stron tekstu publicystyczno-historycznego. Ja bawiłem się przy nich dobrze, a wibracje kulturalnej bohemy naprawdę pozwalają wczuć się w ten bunt przeciwko skostniałym realiom francuskiego komiksu połowy lat 70.

Przeczytaj również:  "Hotel na skraju lasu" - chropowaty debiut [RECENZJA]
metal hurlant 2 recenzja
Okładka edycji specjalnej drugiego tomu, a jednocześnie strona z Pylistego Ptaka / fot. materiały prasowe

Podobnie jak przy pierwszym numerze to komiksy są głównym daniem w “Metal Hurlancie”. Tym razem, jak łatwo się domyślić po tytule, mamy okazję poznać komiksy opublikowane oryginalnie w pierwszej dekadzie fantastyczno-naukowej rewolucji. I to są prawdziwe rarytasy dla fanów niezależnego komiksu. Wczesne prace Bilala, Roberta Crumba, czy Moebiusa to jedynie wierzchołek góry lodowej i wycinek magii, jaką wzbudziła możliwość publikowania dzieł niemuszących spełniać wymogów tytułów przeznaczonego dla dzieci. To, co z perspektywy czasu rzuca się w oczy, to fakt jak nieskrępowane i pozbawione klisz były to dzieła. W obecnej rzeczywistości, w której komiksy to nierozerwalna część światowej sztuki stojąca przynajmniej od dwóch dekad w świetle popkulturowego mainstreamu, “rynek zweryfikował” różne podejścia, sposoby oraz pomysły na komiksową narrację i historie, których najczęściej szukają czytelnicy i czytelniczki. Doprowadziło to do sytuacji, w której spora część nawet autorskich i niezależnych dzieł da się przypisać do ogólnie wyodrębnionych grup. Komiksy zamieszczone w drugim numerze MH nie dają się łatwo zakwalifikować do żadnych klisz, ponieważ te klisze dopiero tworzyły się w następnych dekadach.

Oczywiście ta odwaga i oryginalność nie zawsze skutkuje dziełami wybitnymi i takimi, które przetrwały próbę czasu. Raczej nie znajdziecie tutaj shortów, które są zwyczajnie słabe, ale nie każdy z nich Was zachwyci. Klasyczne pozycje z MH mają jednak dodatkową zaletę w postaci wartości historycznej. Ta zresztą jest bardzo eksponowana i każdy komiks poprzedzony jest zajmującym stronę wstępniakiem tłumaczącym okoliczności jego powstania. Historie te są oczywiście raz ciekawe, a raz sprowadzają się do “Gość pokazał nam swój komiks, a nam się spodobał, więc go wydaliśmy”, ale dalej to zupełnie unikalne materiały.

Przeczytaj również:  "Nieśmiertelny Hulk" i "Venom" - Czerwony szum w głowie [RECENZJA]
metal hurlant 2 recenzja
Fragment komiksu Enkiego Bilala zamieszczonego w numerze / fot. materiały prasowe

Wybór tych szortów robi wrażenie. Mamy na przykład bardzo wpływowe The Long Tomorrow Dana O’Bannona i Moebiusa, oszałamiający plastycznością i atmosferą Pylisty Ptak Francisa Bazzoli i Caza, czy pierwszy epizod wydanej u nas w całości Armii Zdobywcy Jeana-Pierre Dionneta i Jeana-Claude Gala. Różnorodność styli artystycznych i pomysłów na narrację robi ogromne wrażenie i pozwala spojrzeć, w jaki sposób chciano uciekać od, popularnego niestety do dzisiaj, statycznego, przegadanego, frankofońskiego stylu charakterystycznego dla tych wszystkich przygodowo-awanturniczych historii tworzonych w masowych ilościach.

Podsumowując drugi numer “Metal Hurlanta” jest naprawdę udany, ale w przeciwieństwie do pierwszego dosyć hermetyczny. Monotematyczność publicystki i szorstkość części zaprezentowanych komiksów sprawia, że po to wydanie MH sięgną raczej bardzo pewni swoich gustów czytelnicy i czytelniczki, ponieważ tym razem całość gorzej działa, jako po prostu antologia komiksowych szortów. Oczywiście nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś wie, czego szuka to drugi numer “Metal Hurlanta” będzie nie tylko źródłem wiedzy o tym ważnym elemencie komiksowego dziedzictwa, ale również galerią buntu przeciwko artystycznej nudzie i nijakości. Dla mnie lektura od deski do deski była prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza że tym razem poprawiono problem poprzedniego numeru, ponieważ zamiast podziału na dwa osobne bloki, przeplatano ze sobą komiksy i publicystykę. Pozostaje czekać na numer trzeci!

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.