KomiksPublicystyka

Trawa – wspomnienia okrucieństwa [RECENZJA]

Michał Skrzyński
trawa komiks recenzja
Okładka polskiego wydania

Uwaga: W związku z tematyką recenzowanego komiksu w tekście pojawiają się triggery związane z przemocą seksualną.

Wszytko co mówimy i piszemy, tworzy pewien dyskurs, jednak nie wszystko w tym dyskursie i nie każdy dyskurs jest równie ważny. Z całą moją szorstką miłością do typowych frankofonów, przyznaję, że zwykle recenzja kolejnego typowego przygodowego czytadła rodem z Francji niekoniecznie pełni w naszej rzeczywistości medialnej jakąś znaczącą rolę. Inaczej jest przy okazji komiksów, które poruszają istotne dla ogółu społeczeństwa tematy. Niestety taki już los naszych polskich komiksiarek, komiksiarzy i osób komiksowych, że wydarzenia chwiejące podstawą naszego grajdołka, dla reszty są właściwie niezauważalne. Jedyną szansą, oprócz stałego działania na rzecz popularyzacji komiksów jako takich, są tytuły poruszające kwestie trudne i bolesne, tak jak zrobił to ponad 40 lat temu Maus i tak jak zrobiła to całkiem niedawno Trawa.

Komiks Koreanki Keum Suk Gendry-Kim, to pozycja monumentalna nie tylko przez formę wydania, na jaką zdecydowała się niezawodna Centrala, ale przede wszystkim przez tematykę, jaką porusza. Trawa oparta jest na wspomnieniach Lee Ok-seon, kobiety niesamowicie przez los doświadczonej, a mimo wszystko dalej twardej jak skała. Do tego stopnia, że recenzowany komiks mógł wcale nie powstać. Autorka opisuje pierwsze spotkania z panią Lee i związane z nimi trudności. Nie było hollywoodzkiej historii o natychmiastowej sympatii i więzi między osobami z dwóch światów, a dużo niepewności, niezręczności i przełamywania lodów. Trzon opowieści to wspomnienia dotyczące wydarzeń dziejących się dziesiątki lat temu, poprzeplatane niemal reporterskimi wstawkami związanymi z procesem towarzyszącym tworzeniu komiksu, który właśnie czytacie. Trudności z zaufaniem są oczywiście zrozumiałe, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę tematykę komiksu.

trawa recenzja
Koszmar “adpopcji” / fot. materiały prasowe

Jednym z mniej eksploatowanych tematów związanych  z II Wojną Światową (przynajmniej z perspektywy Polski) są wydarzenia mające miejsce w Azji — Chinach, Japonii czy na Półwyspie Koreańskim. W niezliczonych pozycjach opowiadających, czy nawiązujących do tych brutalnych czasów zwykle dominuje perspektywa europocentryczna, która kwestie azjatyckie pomija. Ze względu na bliskość kulturową trudno się temu dziwić, jednak nie znaczy to, że nie powinniśmy poszerzać dyskursu o te pozaeuropejskie epizody. Jednym z nich, który czekał na swój czas nawet w krajach, których bezpośrednio dotyczył, to historie koreańskich niewolnic seksualnych, uciskanych przez Japończyków. Jedną z tych kobiet, a precyzując — nastolatek — była Lee Ok-seon.

Przeczytaj również:  Czego słuchaliśmy w lutym? Muzyczne rekomendacje Filmawki

Wspomnienia bohaterki zaczynają się we wczesnym dzieciństwie pełnym głodu, pracy i marzeń o szkole. Lee zostaje w pewnym momencie odesłana do “adopcji”, która w praktyce była popularnym sposobem na pozyskanie taniej siły roboczej. W nowej rodzinie zamiast obiecanej szansy na pójście do szkoły czekała jedynie mecząca praca w restauracji, która dodatkowo z czasem miała zostać “rozszerzona”, o usługiwanie mężczyznom. Lee nie przystała na taki los, przez co została przez swoich “dobroczyńców” wysłana do innego miejsca. Ostatecznie została porwana przez Japończyka oraz Koreańczyka wprost z polnej drogi i to w ten właśnie sposób trafiła do niewoli razem z innymi przyszłymi “pocieszycielkami” . Określenie to, promowane obecnie przez Japończyków opisujące seksualne niewolnice wykorzystywane przez japońskich żołnierzy podczas IIWŚ obrzydliwie zmienia kontekst i narracje związaną z tą sytuacją, dlatego nie będę go więcej w tym tekście używał.

W momencie, gdy zaczynają się wspomnienia najtrudniejsze — te dotyczące lat niewoli — autorka wykazuje się niezwykłym taktem i empatią. Brutalne sceny gwałtów czy przemocy praktycznie nie są nam ilustrowane. Gdy mowa jest o momentach najgorszych, to zamiast taniego szokowania zwykle prezentowane są współczesne przemyślenia Pani Lee na temat tamtych wydarzeń. Ważną rolę pełni również tytułowa trawa, która czasami zajmuje całe strony.

Historia nie kończy się jednak w niewoli. Na pięciuset stronach opisano również długie życie ocalałej, już po zakończeniu wojny, a co za tym idzie zakończeniem działalności “obozów przymusowej pracy seksualnej”. Powrót do społeczeństwa nie był łatwy. Nie dość, że niewolnice wywożono setki, czasami tysiące kilometrów od rodzinnych stron, to zmęczone wojną i pozbawione dzisiejszej wrażliwości społeczeństwo często nie reagowało dobrze na byłe niewolnice, a spustoszenia, jakich dokonała wojna, na już wcześniej biednych terenach nie poprawiały sytuacji i nie dostarczały zbyt wielu perspektyw na lepszą przyszłość.

trawa komiks recenzja
Pierwsza nić porozumienia / fot. materiały prasowe

Historia, której dotyczy Trawa, jest dalej w gruncie rzeczy nieprzepracowana, ani przez Koreę, ani Japonię. Podobnie jak np. w Kanadzie nie ustaje debata dotycząca zbrodni przeciwko rdzennej ludności, tak we wspomnianych krajach coraz więcej mówi się o niewolnicach seksualnych z czasów IIWŚ. Publikacje takie jak ten komiks są wartościowe między innymi przez to, że poszerzają grupę ludzi znających ten temat, a co za tym idzie, zwiększających presję na rozliczenie z krzywd i następujących po nich konsekwencji.

Przeczytaj również:  Wydarzyło się 11 marca [ESEJ]

Są komiksy, gdzie ilustracje schodzą na dalszy plan i chce się poświęcić całą uwagę treści. Tak jest też w przypadku Trawy, ale nie chce pozwolić, by ta część pracy autorki pozostała niedoceniona. Keum Suk Gendry-Kim zdecydowała się na bardzo wyraźne uproszczenie rysunków. Zachwiane są proporcje, tła obecne są tylko, gdy mają konkretną rolę w narracji. Komiks jest czarno-biały, a pociągnięte tuszem kreski są różnej grubości i faktury. Taki zabieg ma dwie bardzo ważne konsekwencje. Po pierwsze pozwala w bardzo “czysty” sposób odbierać czytelnikowi historię bez epatowania zbędnymi lub brutalnymi szczegółami. Po drugie pozwala opowiedzieć życie Lee Ok-seon dając jednocześnie szansę zajęcia stanowiska w bardziej uniwersalnej narracji. Autorka potrafi z wprawą operować różnymi stylami. Fragmenty ze współczesności są uproszczone w znacznie mniejszym stopniu niż o wspomnienia Pani Lee, a od obu stale odcinają się monumentalne wykonane z prawdziwym pietyzmem ilustracje przedstawiające naturę, w tym tytułową trawę.

Trawa to pozycja wartościowa i przekraczająca kolejne granice w kwestii tego, jakie komiksy mogą się w Polsce ukazywać. Co jest nie mniej ważne, jest też przy tym tytułem niesamowicie kompetentnym w celach, które przed sobą stawia. Autorka doskonale rozumie wybrane medium i jego język, a dzięki wrażliwości i empatii przedstawia historię Lee Ok-seon w sposób godny oraz pełny szacunku, zarówno dla niej samej, jak i innych ocalonych. Dlatego jeśli macie możliwość, sięgnijcie po tę pozycję. Jest tego warta i jako komiks, i jako nośnik trudnej historii.

Trawę. Żywą Historię. Opowieść byłej przymusowej pracownicy seksualnej wydała Centrala, a przetłumaczył Łukasz Janik. Przedmowę do polskiego wydania napisała Joanna Ostrowska (autorka książki Przemilczane: seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej), a posłowie Yun Myeong-suk.

 

Ocena

8 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.