Advertisement
KomiksKultura

“Piękna” i wciągająca baśń po nowemu [RECENZJA]

Michał Skrzyński
piękna komiks recenzja
Okładka, na której niestety nie da się oddać pięknych zdobień wykonanych lakierem punktowym / fot. materiały prasowe

Gdy kilka lat temu zacząłem czytać komiksy, to bardzo szybko wpadła mi w ręce Piękna Ciemność. Pochłonąłem tę groteskową wieloznaczną baśń dla dorosłych i poruszyła mnie na tyle, że od tego czasu nigdy już jej nie otworzyłem. Piękna ma z nią wiele wspólnego. Nie tylko również jest baśnią dla dorosłych, nawet jeśli trochę mniej groteskową i nie aż tak wieloznaczna, ale również częściowo stoją za nią te same osoby.

Piękną napisał Hubert Boulard ceniony francuski scenarzysta i kolorysta, który w 2020 roku odszedł zdecydowanie za wcześnie, ponieważ w wieku zaledwie 49 lat. Zostawił po sobie mnóstwo komiksów i worek nagród branżowych. Rysunki zaś są dziełem małżeństwa Marie Pommepuy i Sébastiena Cosset-ów od lat piszących i rysujących komiksy pod pseudonimem Kerascoët. To właśnie oni są łącznikiem z Piękną Ciemnością, którą również narysowali.

Tytułową Piękną poznajemy pod innym imieniem – Flądra, bo tak mówi do niej ciotka, która ja przygarnęła, jej córki, a za nimi cała reszta wioski. Niewyszukany pseudonim zawdzięcza zapachowi ryb, które często oprawia. Tak często, że cała przesiąkła tym aromatem i ciągnie się za nią, nawet gdy spełnia inne polecenia “dobrodziejki”. Sytuacja zmienia się, gdy Flądra przypadkowo zdejmuje klątwę z żabki, która nie zmienia się w księcia a we wróżkę Mab. Ta w nagrodę oferuje swojej wybawczyni jedno życzenie, które spełni. I to wtedy Flądra postanawia zostać Piękna i prosi o dar piękna. Nie jest to jednak takie proste. Magia nie może zmienić tego, co już jest, a Flądra jest już Flądrą. Dlatego sprytna wróżka wyślą rozwiązanie – wygląd się tak naprawdę nie zmieni, zmieni się sposób, w jaki ludzi będą Flądrę postrzegać – każdy będzie widział w niej najpiękniejszą istotę na świecie.

piękna komiks recenzja
Pierwsze, bardzo przypadkowe spotkanie z Mab / fot. materiały prasowe

I tak zaczynasię Historia Pięknej i jej rosnącej sławy. Wszak to nie przy stoi, by najpiękniejsza istota na świecie dalej oprawiała ryby i dbała o kury. Piękną szybko zaczynają interesować się nie tylko sąsiedzi, ale i lokalni możnowładcy chcący mieć ją dla siebie. A gdzie się nie pojawiała, tam łamała serca, wzbudzała pożądanie i powodowała okrutne akty przemocy.

Przeczytaj również:  "Hotel na skraju lasu" - chropowaty debiut [RECENZJA]

To, co najbardziej mnie urzekło w Pięknej, to kompleksowość i sposób prowadzenia fabuły. Mamy tutaj scenariusz przemyślny od początku do końca, w którym stawka permanentnie rośnie, a każdy wprowadzony wątek ma swoje rozwinięcie i satysfakcjonujące rozwiązanie. Pojawia się jedna wróżka? Pojawi się ich więcej, a ich geneza, hierarchia i zasady relacji z ludźmi zostaną rozbudowane. Inny przykład – na początku poznajemy syna kobiety, która przyjęła Flądrę na służbę. W przeciwieństwie do reszty nie traktuje jej jednak z góry i nie odstrasza go ani wygląd, ani zapach. i bohater nie znika po opuszczeniu przez Piękną widoki, a jego rola w historii i relacja z główną bohaterką jest pielęgnowana przez cały czas. Tych dodatkowych, świetnie wpisanych w strukturę opowieści wątków jest kilka i całe to dobrodziejstwo mieści się na zaledwie 160 planszach. Coś niesamowitego, co przywodzi mi na myśl albumy zebrane w pierwszy i drugim tomie Donżona, które na 50 stronach zapakowały fabułę godną znacznie dłuższego tytułu.

Nie można też nie docenić tego, jak Piękna wygląda. Uproszczona, cartoonowa kreska, świetnie współgra z tą momentami bardzo dosadną baśnią dla dorosłych. Dodatkowo Piękna w swojej pięknej formie, którą widzimy, gdy akcja pokazana jest z perspektywy otoczenia, rysowana jest w sposób odmienny z pełniejszym konturami i mniejszym stopniem cartoonizacji. Bardzo ciekawe rzeczy podziały się tutaj w temacie koloru. Czerń i biel dopełnia tutaj barwa, którą określiłbym ciemnozłotą lub z mniejszym prawdopodobieństwem miedzianą. Ta dichormia jest o tyle ciekawa, że czarny bywa uzupełniany jakimś dodatkowym kolorem w z grubsza czarno-białych komiksach w charakterze raczej kontrapunktu mającego podkreślić jakiś ważny moment czy motyw. Tutaj czarny i ciemnozłoty występują właściwie równomiernie, nadając Pięknej unikalnego charakteru. Istnieje również pokolorowana wersja, która również jest bardzo ładna, a może nawet ładniejsza, ale zaprezentowana przez Kulturę Gniewu edycja z pewnością wygrywa oryginalnością.

Przeczytaj również:  "Nieśmiertelny Hulk" i "Venom" - Czerwony szum w głowie [RECENZJA]
piękna komiks recenzja
Piękną widzimy w tej odsłonie tylko wtedy, gdy narracja prowadzona jest z perspektywy innych postaci /fot. materiały prasowe

Ciekawa jest też warstwa formalna, a to głównie za sprawą nietypowego układu 3×4 często poziomo i pionowo przełamywanego. Taka konstrukcja połączona ze sporą liczbą rzeczy, które dzieją się pomiędzy kadrami, jest prawdopodobnie przyczyną niezwykłej pojemności Pięknej w temacie scenariusza. Zwyczajnie mamy dużo miejsca, by tę historię opowiedzieć. Warto w tym miejscu wspomnieć o jednej moim zdaniem wadzie Pięknej, a mianowicie gubiącej się kilkukrotnie czytelności przejścia między scenami. Zwyczajnie między jednym kadrem a drugim dzieje się czasami tyle, że musimy się chwilę zastanawiać, w którym zamku teraz narracyjnie jesteśmy. Przydałoby się to lepiej wizualnie komunikować.

Ostatecznie Piękna to świetny komiks. Pojemny, sprawnie narysowany jeszcze lepiej napisany i absolutnie wciągający. Rekonstrukcji baśni nie brakuje i to w każdym medium, ale tutaj poziom tej przewrotności jest idealnie wyważony. Jesteśmy cały czas zaskakiwani kolejnymi wydarzeniami, jednocześnie ramy baśni cały czas są respektowane. Nie ma tutaj dekonstrukcji rzekomej, która w praktyce sprowadza się do stworzenia “szalonej” historii, która jest w baśni osadzona ewentualnie na poziomie didaskaliów. Piękna trzyma się baśni, ale fabuła biegnie po zupełnie innych liniach niż w baśni klasycznej. Tam, gdzie zwykle spodziewamy się końca tutaj dopiero zaczynami i idziemy w przeciwnym kierunku. Celowo nie pisałem ani słowa o warstwie wymagającej jakiejkolwiek interpretacji, ponieważ nie chciałem, by przysłoniło to autentyczną przyjemność z odwracania każdej kolejnej strony tylko po to, by poznać kolejną część fabuły. Odnalezienie dodatkowej treści, której tu nie brakuje, zostawiam Wam. Subiektywność piękna, niszczące dążenie do ideału i paranoja będąca efektem chęci jego zabezpieczenie przed całym światem – to wszystko tutaj jest, ale równie dobrze możecie to zupełnie zignorować i cieszyć się jednym z najbardziej wciągający tytułów, jakie czytałem w ostatnich miesiącach.

Z angielskiego Piękną pięknie przełożyła Olga Mysłowska, a pięknie wydała Kultura Gniewu

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.