Advertisement
FestiwaleOctopus Film Festival 2024Recenzje

„Pożeracz dusz” – Dlaczego wy trujecie ludzi? | Recenzja | Octopus Film Festival 2024

Norbert Kaczała
Kadr z filmu „Pożeracz dusz"
„Pożeracz dusz" / fot. materiały prasowe Star Invest Films France

W klimatycznej francuskiej wiosce ukrytej wśród gór i lasów spotyka się dwójka śledczych przysłana do rozwiązania dwóch zagadek kryminalnych. Brutalnych morderstw oraz zniknięcia kilkorga dzieci. Jak przystało na tereny pozamiejskie, lokalna społeczność upatruje w tych tragediach wpływów sił nadprzyrodzonych, a w szczególności tytułowego Pożeracza Dusz. W końcu tutaj mieszkają sami porządni ludzie, którzy już z daleka mówią sobie „dzień dobry” i nie ma szans, że to ktoś z nich zabił. Ruszamy więc krwawym tropem, aby dowiedzieć się, kto stoi za tymi wszystkimi makabrycznymi zbrodniami. Zawiązanie intrygi, choć niewybijające się ponad przeciętność, może obiecywać przyzwoitą zagadkę kryminalną. Jednak dość szybko scenarzyści pozbawiają nas wszelkich złudzeń, oferując coraz to kolejne tropy, zwroty fabularne i wątki, aby ostatecznie dobrnąć do jednej z najdziwniejszych kulminacji, jakie widziałem w gatunku od dawna. Chociaż to „w gatunku” można spokojnie wykreślić. Odbierając kolejne warstwy cebuli prawdy, czujemy coraz silniejszy smród, chce nam się płakać i najchętniej rzucilibyśmy ją w kąt, ale skoro już zapłacone, to siedź i jedz…

kadr z filmu „Pożeracz dusz"
„Pożeracz dusz” / fot. materiały prasowe Star Invest Films France

Wątków kryminalnych w Pożeraczu dusz jest zaskakująco sporo. Począwszy od wdzięcznego motywu nadprzyrodzonego, który dzięki wizualnemu opracowaniu lokalnego folkloru, rozbudzał pewne nadzieje. Jasne, to kolejny demon jakich wiele, ale i to może być dobry sposób na spędzenie wieczoru z dreszczykiem. Jednak gdy zasłona dymna w postaci rogatego straszydła powoli się rozwiewa, scenarzyści rzucają w nas chyba wszystkimi możliwymi schematami znanymi z najpopularniejszych kryminałów. Najlepiej tych wydawanych w nowej kolekcji co dwa tygodnie w twoim salonie prasowym, pierwszy numer tylko 9,99 zł, a w prenumeracie taniej i są prezenty z którąś tam przesyłką. Niektóre wątki, niestety, po prostu pasują tu jak pięść do nosa, inne mają zerową podbudowę i bazują na wątłym rozeznaniu autorów w podejmowanych tematach, a inne znikają gdzieś w drugim akcie, by nagle o sobie przypomnieć pod koniec trzeciego. A to wszystko tylko po to, by na koniec wrzucić każdą składową do jednego wora, zatrząść tymże i chwalić się, jaka to piękna konstrukcja wyszła, która wcale się nie rozsypie po otwarciu.

Przeczytaj również:  „Kneecap. Hip-hopowa rewolucja” – język sztuki | British Film Festival 2024 | Recenzja

Przez ten kryminalny galimatias prowadzić nas będą oczywiście stróże prawa. Elizabeth (Virginie Ledoyen) oraz Franck (Paul Hamy), jak nietrudno się domyślić, nie przepadają za sobą, ale w świetle pogoni za prawdą będą musieli nauczyć się współpracować. Spróbujcie teraz wyobrazić sobie, jak powinna wyglądać główna postać najbardziej stereotypowego kryminału, jaki ostatnio czytała wasza koleżanka z pracy. Zagrajmy w takie literackie „Zgadnij kto to”. Czy jest małomówna? Czy w przeszłości straciła dziecko lub drugą połówkę? Czy czuje, że jako jedyna potrafi coś zrobić w tej zaplutej dziurze pełnej niekompetentnych kretynów? Czy ma na pieńku z przełożonym, który zaraz odsunie ją od sprawy? Czy jest uzależniona albo zrywa z nałogiem? Czy to główni bohaterowie Pożeracza dusz? Super, wygraliście bilet na lepszy seans z Konkursu Głównego! Duet aktorski robi oczywiście, co może, aby sprzedać te szablony jakkolwiek wiarygodnie, ale przy tak napisanym scenariuszu ciężko jakkolwiek zabłysnąć. Będzie strzelanie, suszenie zębów, trochę płaczu oraz łapanie się tam, gdzie boli i krwawi. No bo co innego robią tajniacy?

kadr z filmu „Pożeracz dusz"
„Pożeracz dusz” / fot. materiały prasowe Star Invest Films France

Nie mogę nawet zbyt otwarcie bronić oprawy Pożeracza, bo i tutaj czuję, że grzebiemy w dyskontowym koszu z promocjami. Jasne, te ujęcia gór kręcone dronem są śliczne. Oczywiście, uzdrowiskowa mieścina skryta w jesiennym półmroku jest niepokojącą i przyciągająca zarazem. Tak, opuszczone sanatorium, gdzie działy się rzeczy makabryczne, będzie gratką dla fanów urbexu. Nie przeczę, niepokojące rysunki wykonane czarną kredką przez osoby potencjalnie opętane to fajne rekwizyty. Ale moi drodzy, ile można? To robiony na kompletnym autopilocie pokaz slajdów, które widzieliśmy już setki razy, zrobione znacznie lepiej. Jest to szokujące tym bardziej, że za film odpowiadają twórcy działający kiedyś w obrębie francuskiej ekstremy. Gatunku niebojącego się naturalizmu i dosadności. Tutaj całość została ugrzeczniona do poziomu, który nawet debiutantom nie zawsze przystoi. Pożeracz…  jako operatorski demo reel? Ok. Pełnometrażowy film kinowy? Paaanie, idź pan…

Przeczytaj również:  „The Brutalist” – aż poleje się beton | Recenzja | American Film Festival 2024

Gdyby nie okoliczności, w jakich miałem okazję oglądać film, pewnie w ciągu tygodnia zapomniałbym o tym seansie. Jednak obecność pośród tak specyficznego grona godnych reprezentantów kina gatunkowego jest wręcz wstydliwa. Pożeracz dusz to porażka na właściwie każdym polu, ginąca pośród Konkursu Głównego na Octopusie, jakościowych thrillerów, tandetnych post-mrozowych kryminałów i moich negatywnych myśli wobec rzeczy ważniejszych. To grzech tak ogromy, że go nikt pożreć nie da rady, a jak spróbuje, to się pochoruje.

Korekta: Piotr Ponewczyński

 

+ pozostałe teksty

Absolwent łódzkiego filmoznawstwa, entuzjasta kina wszystkich wysokości, regularny czytelnik historii obrazkowych, cierpiący na stały niedobór książek, aspirujacy AFoL.

Ocena

3 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.