Advertisement
FestiwaleFilmyOctopus Film Festival 2023Recenzje

„W nich cała nadzieja” – Film otwarcia 6. Octopus Film Festival [RECENZJA]

Norbert Kaczała
fot. „W nich cała nadzieja”
fot. „W nich cała nadzieja” / mat. prasowe Galapagos Films

Niewiele zbitek wyrazowych wywołuje w moim wewnętrznym kinomanie taki dreszcz podniecania jak „polskie kino gatunkowe”. Nawet jeśli ambitną próba kończy się spektakularnym fiaskiem, zawsze jestem skłonny dać twórcom pewien kredyt zaufania oraz wyimaginowany dyplom uczestnictwa jako nagrodę. Skrycie jednak pragnę, aby rodzime genre cinema nie musiało korzystać z mojej czy jakiekolwiek innej taryfy ulgowej. Aby było autonomicznym bytem, mogło stawać w szranki z reprezentacją dowolnego innego państwa i nazywać się świetnym. Czy nieśmiała próba wejścia w świat pełnometrażowego science fiction będzie radzić sobie bez odgórnej pobłażliwości? I na ile dobrze W nich cała nadzieja reprezentuje młode pokolenie filmowców, którzy podejmują to wyzwanie?

Punkt wyjścia dla tej historii jest powszechnie stosowanym motywem. Na Ziemi po rzekomym końcu wszystkiego zostaje jedna ocalała – Ewa (Magdalena Wieczorek). Za towarzysza ma ona wyłącznie robota patrolującego, Artura (głosowo Jacek Beler). Dziewczyna bezskutecznie usiłuje nawiązać kontakt z ewentualnymi współocalałymi oraz przedłużyć swoją monotonną egzystencję. Niestety relacja człowiek–robot nigdy nie rozwija się bez szwanku. Z czasem syntetyczny umysł Artura zaczyna coraz gorzej interpretować rzeczywistość. Tyle od strony spoilerowej, bowiem obserwacja kolejnych mijających na ekranie dni przynosi widzowi znacznie więcej zaskoczeń, niż można przypuszczać. A przynajmniej więcej, niż sam przypuszczałem.

Chylę czoła przed scenarzystą, że każdy niemal identyczny setting postapokaliptyczny potraktował wyłącznie jako punkt wyjścia, a nie całość historii. To, jak relacja Ewy i Artura ewoluuje, jakie wywołuje reakcje u obojga i jakie są jej konsekwencje, to czytelny i bezpretensjonalny komentarz społeczny. Na temat czego? Niemalże wszystkiego, co dzieje się teraz i co czeka ludzkość już niebawem. W dialogi człowiek–maszyna reżyser Piotr Biedroń wplótł, poza konieczną krytyką wadliwości sztucznej inteligencji, także motywy kryzysu klimatycznego, uchodźctwa, 1% najbogatszych i nawet potrzeby bliskości. A to wszystko bez okładania widza po głowie łopatą, krzycząc o tym, jak ważne są te kwestie. Oczywiście, każdy z tych wątków to już niejako element niezbędny pesymistycznych wizji przyszłości, ale tutaj w plecione są one tak gładko i nieinwazyjnie, jakby były częścią codziennej rozmowy dwójki kumpli. Tylko że jeden z tych kumpli jest z metalu.

Przeczytaj również:  „Napoleon” – To gorzej niż zbrodnia, to błąd [RECENZJA]
fot. „W nich cała nadzieja”
fot. „W nich cała nadzieja” / mat. prasowe Galapagos Films

Doceniam też, jak oszczędnie zarysowany został tutaj świat przedstawiony. Króciutki wstęp prezentuje nam przyszłość, którą przewiduje już nawet najbardziej optymistyczny Ziemianin i nie potrzeba nam wiedzieć wiele więcej. Wiemy tylko, że kiedyś miały miejsce Wojny Klimatyczne. Ludzie już pewnie zniknęli, a nadziei na poprawę stanu rzeczy nie ma od lat. Przebieg tych wydarzeń możemy dopowiedzieć sobie sami, ale pozostawienie tego w niedopowiedzeniu wcale nie zmieni seansu na gorsze.

To cudowne, kiedy wykreowany od podstaw świat nie przytłacza odbiorcy lore o objętości średniej powieści. To znacznie ułatwia wejście w nowe realia i zwiększa grupę potencjalnych odbiorców. Tym bardziej, że nasza niewiara nie musi być zawieszona zbyt wysoko. Właściwie jedyne czym W nich cała nadzieja odstaje od obecnej rzeczywistości, to powszechość występowania robotów obronnych. Ale i z tym pewnie niedługo sobie poradzimy.

Ciągle gadanie do samobieżnego robota byłoby jednak wizją co najmniej nużącą, gdyby nie zostało to odpowiednio zagrane. Nie sposób nie stwierdzić, że na barkach Magdaleny Wieczorek spoczywała ogromna odpowiedzialność, którą udźwignęła z formą godną powerlifterki. W tej roli nie ma fałszywej nuty. Jest za to sarkastyczny dystans, naiwna nadzieja, stanowcza potrzeba działania, ale też miażdżąca niemoc. Aktorka prezentuje tu naprawdę szeroki wachlarz emocji, każdorazowo przekonująco sprzedając swoją postać i jej problemy. Mam szczera nadzieję, że ta rola otworzy jej drogę nie tylko do większych rodzimych projektów, ale i powiedzie ją na ścieżki międzynarodowe. Co równie ważne, Ewie chce się kibicować. Bywa wulgarna, ale nie antypatyczna. Jest zdolna, ale nie potrafi wszystkiego. Jest ludzka, bo w świecie bez ludzi nie pozostaje nic innego.

Przeczytaj również:  „EROTIK ERA” – Mery Spolsky . Nowego trudne początki. [RECENZJA]

Chapeau bas także przed sztabem ludzi odpowiedzialnym za aspekt wizualny. Scenografia, mimo pewnej formalnej prostoty, prezentuje się ślicznie. Mieszkalny barak Ewy spokojnie mógłby stać w filmie Niela Blomkampa, a wybrane lokacje nadałyby się choćby do adaptacji prozy Dmitrija Głuchowskiego. Całość imponuje tym bardziej, że jak wskazuje selekcja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni jest to mikrobudżet. A jak wiemy, nic tak nie pobudza kreatywności jak ograniczenia. Tym sposobem, stosunkowo niewielkim nakładem środków, stworzone zostało dzieło, które pod względem estetyki bije na głowę nie jeden film z siedmiocyfrowym budżetem. Umiejętna operatorka ukrywa masę zbędnych rzeczy otaczających naszych bohaterów, zostawiając ich samych na pastwę pustego świata. I to wszystko w naszym pięknym kraju! Jeszcze tu będą zjeżdżać robić filmy o eksploracji Marsa!

Z nieukrywaną przyjemnością piszę wszystkie powyższe i następne słowa. W nich cała nadzieja nie jest filmem „dobrym jak na polski”. Nie jest „przyzwoity w porównaniu z resztą”. Jest to pełnoprawne, świadome swej formy dzieło, które powinno być pokazywane, omawiane, chwalone i studiowane. Biedroń dał nam doświadczenie, które sprawia że bycie kinomanem w Polsce jest znacznie przyjemniejsze. Zaczynamy wchodzić na salony i jeśli kolejne dzieła tego zdolnego człowieka będą równie dobre jak debiut, a jego następcy choć częściowo tak zdolni jak on, przed nami świetlana przyszłość. Znacznie lepsza niż ta w filmie, bo to w młodych twórcach cała nadzieja.

Korekta: Kamil Walczak

Ocena

8 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.