Advertisement
HBO GORecenzjeSeriale

“Outsider”, albo nieudana próba wskrzeszenia “Detektywa” [RECENZJA]

Marcin Kempisty
Outsider
Źródło materiały prasowe HBO

Kryminał to niewdzięczny gatunek filmowy. Niby chodzi w nim głównie o umiejętne stworzenie zagadki kryminalnej, by po odsłonięciu tożsamości sprawcy wywołać u widzów szok, niemniej jednak wydaje się, że na sukces dzieła zakorzenionego w tych rejonach stylistycznych równie mocno składa się drugi plan. To kreacja świata przedstawionego i charaktery bohaterów sprawiają, że chce się śledzić dany tytuł. Najlepiej, gdy oba wspomniane warunki są spełnione. Serial Outsider od HBO realizuje tylko jedną z tych zasad.

Wszystko zaczyna się pewnego zwykłego dnia, gdy lokalna policja dostaje powiadomienie o makabrycznej zbrodni dokonanej w lesie na młodym chłopaku. Jego ciało jest rozerwane w nienaturalny sposób, jak gdyby został częściowo pożarty przez dzikie zwierzę. Okazuje się jednak, że niedaleko miejsca zdarzenia widziano trenera młodzieżowej drużyny baseballowej (granego przez Jasona Batemana), męża, ojca dwójki dzieci, osoby lubianej w lokalnym środowisku. Dowody jasno wskazują na jego udział, ale jednocześnie pojawiają się nagrania potwierdzające jego alibi. 

Outsider
Źródło materiały prasowe HBO

Powiedzmy sobie jasno: Outsider jest filozoficzno-estetycznym potomkiem pierwszego sezonu Detektywa. Podobieństwa są widoczne już od pierwszych scen – powolne tempo, obraz utrzymany w ciemnych kolorach, makabra, a także swoboda w sięganiu po elementy nadnaturalne. Najnowsza produkcja, oparta na prozie Stephena Kinga, startuje z dobrze znanego punktu, by następnie skierować się w zupełnie inne rejony. Na początku jest klasycznie, gdy scenarzyści opowiadają o lęku budzącym się wśród członków lokalnej społeczności, wzajemnych oskarżeniach, potrzebie odwetu, a przede wszystkim o potrzebie zakończenia sprawy, by chaos ponownie zmienił się w spokój. Z biegiem czasu okazuje się, że przy pomocy racjonalnego, logicznego dowodzenia nie ma szans na schwytanie sprawcy zbrodni.

To właśnie w tym momencie – zwątpienia w sens dalszego śledztwa – pojawia się niezwykle ważna postać dla całej produkcji. Holly (Cynthia Erivo) dołącza do zespołu prowadzonego przez detektywa Andersona (Ben Mendelsohn), by poszukać mordercy na rubieżach zdrowego rozsądku, w świecie wyzbytym racjonalności. Kobieta na nowo bada dowody, przyglądając im się z perspektywy pozbawionej przesądów. Przeczucie podpowiada jej obecność czynnika paranormalnego, gdy wpada na trop legendarnej, na poły mitycznej postaci, która mogłaby stać za wieloma zniknięciami młodych osób.

Wydaje się, że to właśnie ten wątek – cofanie się Erivo do przeszłości w celu ustalenia wcześniejszej działalności sprawcy – jest najlepszym elementem całego serialu. Podjęte przez nią poszukiwania pozwalają bowiem odsłonić bolesne rany wywołane utratą najbliższych osób. Outsider jest melancholijną, przygnębiającą opowieścią o końcach świata, do których dochodzi codziennie w życiu wielu osób. Drugi plan propozycji HBO jest zdecydowanie najciekawszy, gdy bohaterka przemierza kolejne miejscowości w celu odnalezienia ludzi zniszczonych przez smutek, oszalałych ze zgryzot, zaatakowanych przez jakąś cudaczną, trudną do opisania postać.

Outsider jest pozycją otwierającą na sprawy metafizyczne. Po seansie serialu aż chciałoby się powiedzieć, że “wiele jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”. Przeciwwagą dla działalności Holly jest policjant grany przez Mendelsohna. Mężczyzna jest typem chłodnego racjonalisty, dla którego dopiero zobaczenie jest równoznaczne z uwierzeniem. Anderson nie dopuszcza do siebie zatem możliwości, iż do zbrodni mogło dojść w wyniku ingerencji sił nieczystych. Scenarzystom zależy na kompleksowym zaprezentowaniu jego sylwetki charakterologicznej, by później ukazać proces przemiany pod wpływem doświadczanych wydarzeń. Rozum odchodzi w odstawkę, gdy jego oczom ukazuje się naga prawda.

Outsider
Źródło materiały prasowe HBO

Mocą Outsidera jest umiejętność ukazywania szczelin w nieskazitelnych wizerunkach “twardych bohaterów” oraz celność w doborze środków wyrazu, by pokazać proces przeżywania traumy. Powolnie prowadzona narracja niekiedy przybiera żałobny charakter, gdy detektywi przemierzają kolejne cmentarze, kolejne domy pozbawione lokatorów, przepytują rodziny rozbite przez śmierć.

Niestety, twórcy ulegają presji i nie potrafią pozbyć się kryminalnej konwencji. A nie ma co ukrywać, samo odnalezienie sprawcy i finałowe starcie między nim a stróżami prawa pozostawia wiele do życzenia. Gdy scenarzyści chodzą po manowcach, więcej mówiąc o emocjach aniżeli faktach, wtedy zwyciężają. Gdy jednak ukonkretniają historię, nadając mordercy twarz oraz biografię, wtedy tracą wcześniej zdobyte punkty. Ostatni odcinek jest przykładem na to, jak łatwo można zepsuć cały serial, gdy potrzeba wystrzelenia fajerwerków jest silniejsza od konsekwentnego zamknięcia opowieści. 

Być może, gdyby wcześniej nie powstał Detektyw, wtedy łatwiej byłoby docenić nowy kryminał HBO. Outsider jednak zbyt często zbliża się do rejonów wyeksploatowanych przez Nica Pizzolatto, wskutek czego przypomina gorzej zrealizowane epigońskie dzieło. Wprawdzie lubimy słuchać piosenek, które już dobrze znamy, niemniej jednak w tym przypadku ta reguła sprawdza się tylko połowicznie. Zabrakło większej odwagi, zabrakło odrobiny szaleństwa, przede wszystkim zabrakło charakterystycznego, charyzmatycznego aktorstwa, które mogłoby wywindować produkcję na wyższy poziom.

Ocena

6 / 10

Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:

Detektyw, Doktor Sen, Castle Rock

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.