“Outer Banks”, czyli Netflixowa teen drama o poszukiwaczach skarbów [RECENZJA]
Przymus jak najdłuższego przebywania w domu sprawia, że człowiekowi aż chce się w jakikolwiek sposób wyrwać z czterech ścian, by udać się w przygodę do wcześniej nieznanych rejonów geograficznych. Netflix wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom, zapraszając do świata serialu Outer Banks, gdzie cudownie sfotografowane morze jest źródłem przyjemności, ale też nieszczęść.
Dziesięcioodcinkowa produkcja jest opowieścią o młodych mieszkańcach tytułowego wybrzeża ulokowanego na styku stanów Karoliny Północnej i południowo-wschodniej Wirginii. Zamieszkiwana przez nich mieścina jest niczym Stany Zjednoczone w pigułce, gdzie biedni mieszkają razem, a jednak osobno z bogatymi. Między obiema grupami istnieje niewidzialna, nieprzekraczalna granica. Między członkami obu społeczności rzadko dochodzi do pokojowej koegzystencji. Niewysłowione frustracje i zadry są z trudem ukrywane, więc wystarczy byle pretekst, by doszło do eskalacji przemocy.
Paczka “płotek”, jak nazywa się biedniejsza grupa bohaterów, w pewnym momencie staje przed szansą wyrwania się z trudnej sytuacji materialnej. JJ (Rudy Pankow), Pope (Jonathan Daviss), John B (Chase Stokes) i jedyna bogatsza z tego grona Kiara (Madison Bailey) trafiają na trop zaginionego skarbu, który miałby znajdować się na dnie morza w zatopionym niegdyś statku. Choć legenda o bogactwach była przekazywana z pokolenia na pokolenie niczym bajka na dobranoc, młodzież wierzy, że im się powiedzie. W końcu ojciec jednego z nich poświęcił życie dla zbadania tej sprawy, a jak dobrze wiemy, gdy ujawnia się Duch Ojca, to protagonista jest z góry skazany na postępowanie zgodnie z wolą zmarłego.
Outer Banks jest typową teen dramą serwowaną na Netfliksie, ale ogląda się to wszystko z zaskakującą przyjemnością. Dramaty bohaterów są znane na pamięć – pojawia się konflikt na łonie grupy, kiełkuje miłość między przedstawicielami różnych klas społecznych – niemniej jednak zaprezentowane są w umiejętny sposób. Być może to kwestia szczerej gry aktorów, być może to sielankowy klimat małego miasteczka nadaje tym konfliktom innego wymiaru, w każdym razie serial platformy streamingowej jest taki sam jak inne, a jednak na tyle się różni, że warto mu poświęcić więcej czasu. Zwłaszcza że Outer Banks składa się z wielu fantastycznych ujęć. Bezkres morza i piękni bohaterowie są fotografowani z wykorzystaniem “piaskowego” filtru, dzięki czemu sceny mają delikatnie żółtą barwę.
Propozycja Netflixa to kolejny dowód potwierdzający tezę o eskapistycznej mocy seriali. Outer Banks jest bowiem szansą na ucieczkę od szarej rzeczywistości i przeżycia przygody z interesującymi ludźmi. Choć są biedni, nie da się tego poważniej doświadczyć. W tle pojawiają się patologie życia rodzinnego, ale dzięki przyjaźni udaje im się przezwyciężyć dosłownie wszystko. Ponadto, ich głównym celem jest odnalezienie zagubionego skarbu – czy może być coś bardziej dziecięcego od zrealizowania podobnej fantazji? Świat przedstawiony kusi niesamowitą perspektywą – gdy postaciom wiedzie się źle, a rzeczywistość nie ma im nic więcej do zaoferowania, wystarczy odnaleźć zatopione sztabki złota, by rozpocząć nowe, wspanialsze życie. Nic tylko zanurzyć się w wykreowane realia i wreszcie zrealizować pacholęce marzenia o prowadzeniu wagabundzkiej, wolnej od obowiązków egzystencji.
Outer Banks to współczesność w pigułce. Choć twórcy poruszają tematy związane z napięciami klasowymi i postępującą pauperyzacją społeczeństwa, owijają to wszystko w kolorowy papierek, byle tylko nikomu nie zrobiło się przykro po seansie całego sezonu. Pamiętając o tego rodzaju fałszu, charakterystycznym zresztą dla popkultury, warto udać się wraz z bohaterami serialu w awanturniczą przygodę z utraconym skarbem w tle. Tego typu rozrywka może sprawić szczerą przyjemność, o ile pamięta się o tym, z czym ona się tak naprawdę wiąże. W tym przypadku – z bezczelnie uroczym eskapizmem.
Nie potrafi pisać o sobie w błyskotliwy sposób. Antytalent w dziedzinie autokreacji. Fan Antonioniego, Melville'a i Kurosawy. Wyróżniony w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka w roku 2018 oraz 2019.
Ocena
Warto zobaczyć, jeśli polubiłeś:
Szukając Alaski