17. Festiwal Pięć Smaków – 12 filmów, których nie możemy się doczekać


W tym roku Filmawka objęła 17 edycję Festiwalu Pięć Smaków swoim patronatem medialnym, co pewnie dla wielu z was wydaje się dość naturalnym ruchem. Już od kilku lat jesteśmy co roku w listopadzie Warszawie i oglądamy najciekawsze tytuły azjatyckiego kina, wyselekcjonowane przez pięciosmakową ekipę. W tym roku szykujemy obszerną relację z festiwalu i możecie spodziewać się wielu tekstów. Na pierwszy ogień jednak leci tradycyjne zestawienie, w którym nasze redaktorki i redaktorzy wyselekcjonowali najciekawsze ich zdaniem tytuły z obszernego programu.
Festiwal potrwa od 15 do 21 listopada w Warszawie i do 3 grudnia w wersji online.
Fale, reż. Naoko Ogigami | Sekcja: Asian Cinerama


Nowy film Naoko Ogigami, czyli ulubienicy festiwalowej widowni. Japońska reżyserka, znana ze swojego ekscentrycznego humoru i charakterystycznego minimalistycznego stylu, bierze w Falach na warsztat historię kolejnej outsiderki. Tym razem opowiada o wiodącej bezpiecznie rutynowe życie Yoriko. Spotkania religijnej wspólnoty, modlitwy przy domowym ołtarzyku, dbanie o ogród Zen – wszystkie te drobne czynności zapewniające duchową równowagę zostają zaburzone przez nagły powrót nieobecnego od ładnych paru lat męża. Yoriko będzie musiała na nowo odnaleźć harmonię w swoim zmąconym życiu.
Ogigami za sprawą Pięciu Smaków jest już dobrze znana polskiej publiczności; do tej pory na różnych edycjach festiwalu można było obejrzeć cztery jej filmy (Kot do wynajęcia był hitem dziewiątej edycji i pokazywano go nawet drugi raz w zeszłym roku), a sama Ogigami gościła w Warszawie w ramach festiwalu sześć lat temu.Twórczość reżyserki plasuje się w japońskim nurcie “kina, które przynosi ukojenie”. Tym razem jednak, jeśli wierzyć organizatorom festiwalu, Fale są opowieścią dużo bardziej słodko-gorzką, niż poprzednie filmy twórczyni, a sam film otwiera nowe rozdanie w jej karierze. Już niedługo przyjdzie nam się przekonać w kinie w ramach sekcji Asian Cinerama. (Irena Kołtun)
Dragon Inn, reż. King Hu | Sekcja: Retrospektywa Kinga Hu


King Hu to jeden z pionierów kina wuxia, a jego rozwiązania techniczne i estetyczne zachwycają do dziś. Retrospektywa zorganizowana przez Pięć Smaków jest więc idealną okazją do poznania tych filmów, zwłaszcza, że będzie można je obejrzeć w dobrej rozdzielności (a w przypadku starszych filmów nie jest o to łatwo), co na pewno wzbogaci doznania wizualne i pozwoli cieszyć się piękną choreografią.
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych filmów całego zestawu, chociaż mniej znanym niż Dotyk Zen, jest Gospoda Smocze Wrota z roku 1967. Obraz opowiadający o spisku eunucha i oporze przeciw niemu (klasyczny motyw fabularny tego kręgu kulturowego) został osadzony przede wszystkim na terenie tytułowej gospody, przez co zyskuje zwięzłości i kameralności, nie tracąc nic ze spektakularnego wykorzystania znanych już dzisiaj wątków. Krótszy od Dotyku Zen o 90 minut film z pewnością będzie świetną okazją do zapoznania się z kultowym reżyserem i charakterystycznym gatunkiem, jakim jest wuxia. (Kamil Dormanowski)
Goodbye, Dragon Inn, reż. Tsai Ming-ling | Sekcja: Pokazy Specjalne


Tsai Ming-Liang uważa ten film za jeden z najlepszych w swojej karierze. Goodbye, Dragon Inn to intertekstualny hołd dla dużego ekranu, a także dla wspomnianego wyżej filmu Kinga Hu, który także będzie można zobaczyć w ramach festiwalu Pięciu Smaków. Kameralna przestrzeń podupadającego kina, oszczędność dialogów, nieco mistyczny nastrój i metakomentarz na temat kinematografii stanowią o wyjątkowości tego obrazu, obiecując intrygujący seans. Ułożenie repertuaru w taki sposób, by projektowane filmy miały okazję ze sobą „rozmawiać” jest niezwykle trafną decyzją, a widzowie, którzy będą mogli obejrzeć Goodbye, Dragon Inn na sali kinowej na pewno tego nie pożałują – w pewien sposób staną się uczestnikami wielowymiarowego przenikania się życia i sztuki. (Kamil Dormanowski)
I moją matkę też, reż. Jun Robles Lana | Sekcja: Asian Cinerama


Najnowsze dzieło Juna Lany, dobrze znanego widowni Pięciu Smaków (m.in. z filmu Cień za księżycem), miało swoją premierę podczas tegorocznego Toronto International Film Festival w sekcji Centerpiece, tuż obok polskiej Zielonej Granicy. Film, którego scenariusz napisali Lana i Elmer Gatchalian, opowiada historię burzliwej relacji matki i syna, żyjących na filipińskiej prowincji. Młody Emman skrywa przed swoją matką niewygodną tajemnicę o romansie z bliską jej osobą. Pewnego dnia Sarah przyprowadza do domu jednego ze swoich uczniów. Pojawienie się w domu nowego mężczyzny zmienia Emmana i brutalnie wpływa na jego nietypową, skomplikowaną relację z rodzicielką.
Film, kręcony w czasie pandemii i wojny narkotykowej, ma w metaforyczny sposób przybliżyć widzowi sytuację współczesnych Filipin. Pierwsze opinie z Toronto zapowiadają miks doskonały – sensualną, nasyconą erotyzmem psychodramę, w której każdy z bohaterów ukrywa więcej, niż możemy się spodziewać… Jako fan kina, opierającego się na dynamice relacji dziecko-rodzic, nie mogę doczekać się spojrzenia na taką tematykę oczami Lany – pochodzącego z matriarchalnego społeczeństwa, a także bezprecedensowego w podejmowaniu kontrowersyjnych tematów. (Jakub Nowociński).
Serce Sarpatty, reż Pa. Ranjith | Sekcja: Focus: Indie


Boks jako sport jest współcześnie bardzo często reprezentowany w kinie zarówno w formie znakomitych produkcji biograficznych, jak i będących całkowitą fikcją historii o wielkiej determinacji i przekraczaniu kolejnych barier. Indyjski reżyser Pa. Ranjith przenosi nas jednak do lat 70., kiedy lokalne klany toczyły ze sobą bokserską rywalizację w mieszczącym się na południu Indii mieście Madras. Jednym z nich jest tytułowa rodzina Sarpatta, której młody reprezentant Kabilan staje w obronie swojego rodu.
W tej blisko trzygodzinnej historii otrzymamy nie tylko pełne emocji sceny walk bokserskich, ale także historię o lokalnej kulturze i polityce oraz władających tym półświatkiem frakcjach. Film spotkał się z na tyle dobrym odbiorem, że zapowiedziana została już jego kontynuacja, stąd też z niecierpliwością wyczekuję seansu produkcji Pa. Ranjitha. (Bartłomiej Rusek)
Dźalebi dla konia, reż. Anamika Haksar | Sekcja: Focus: Indie


Jednym z najbardziej interesujących wyzwań jakiego mogą się podjąć filmowcy, jest próba uchwycenia specyfiki pewnego miejsca i jego społeczności. Twórcy Dźalebi dla konia skupiają się na Starym Dheli. Właśnie tam – gdzieś pomiędzy topowymi atrakcjami turystycznymi, a ulicznymi sklepikami – żyją bohaterowie filmu. Jego reżyserka poświęciła kilka lat na etnograficzny research, rozmawiając z kieszonkowcami, pracownikami małych fabryk i rikszarzami. Film utkany z takiego materiału, nie może zatrzymać się na obrazkach z pocztówek. Twórczyni w wywiadach podkreślała, jak ważne było znalezienie nowego sposobu na sportretowanie najuboższej warstwy mieszkańców aglomeracji. Jednocześnie nie jest to zwyczajny dokument społeczny, a raczej mozaika różnych perspektyw i historii, którego strona wizualna została zainspirowana przez tradycyjne malarstwo.
Anamiki Haksar wcześniej zajmowała się reżyserowaniem awangardowych przedstawień teatralnych. Jej filmowy debiut był wyświetlany między innymi na festiwalu w Sundance i zebrał przychylne recenzje krytyków. Tegoroczna edycja festiwalu Pięciu Smaków będzie dla polskiej publiczności pierwszą okazją do zapoznania się z tym intrygującym dziełem. (Arek Koziorowski)
Światło nie gaśnie nigdy, reż. Anastasia Tsang | Sekcja: Kobiece oblicza Hongkongu


Światło nie gaśnie nigdy, hongkoński kandydat do Oscara i reżyserski debiut pełnometrażowy Anastasii Tsang, jest osobliwą historią o miłości, której perypetie toczą się w kontekście wymierającego rzemiosła – produkcji znaków neonowych. Tytułowe światło to metaforyczny motyw, unoszący się zarówno jako duch przeszłości nad chińską stolicą filmu, ale także jako wspomnienie zmarłego męża Mei-hsiang – Billa, z którego brakiem bohaterka nie może się pogodzić. Tsang portretuje w skali makro szeroki pejzaż okoliczności będących wypadkową postpandemicznej rzeczywistości i późnego kapitalizmu, gdzie — nierzadko przy pomocy rozświetlającego humoru — żałoba, konsekwencje postępu technologicznego, tęsknota za dawnymi (lepszymi) czasami są złożoną refleksją na temat przemijania, ale też zaakceptowania nowego stanu rzeczy. Zawsze warto liczyć na światełko w tunelu. (Magda Wołowska)
Duch, reż. Lee Hae-Yeong | Sekcja: Asian Cinerama


Film o koreańskim ruchu oporu, który walczy z japońską okupacją w 1933 roku? Trzeba przyznać, że tak zdawkowy opis nie brzmi jakkolwiek zachęcająco, ale jeśli poczyta się o Duchu i zobaczy nagle takie zdanie: “szpiegowski thriller o koreańskiej partyzantce ze scenami akcji godnymi Sama Peckinpaha”, to już trzeba przyznać, że przykuwa to uwagę. A dodając do tego szczyptę kina noir i to z kobietami w płaszczach i papierosem w dłoni? Zapowiada się jeszcze lepiej.
Wszystkie te elementy widać w zwiastunie, który zapowiada produkcję pełną stylowych kadrów, widowiskowych sekwencji i różnych zwrotów akcji. Lee Hae-Yeong dał się poznać już przy okazji Wyznawcy czy Uciszonych jako twórca, który potrafi łączyć walory audiowizualne z rozrywką na niezłym poziomie. Dla fanów Parasite warto nadmienić, że w obsadzie znalazła się znana z tego filmu Park So-Dam i coś mi się widzi, że w tej produkcji porządnie namiesza. (Jakub Trochimowicz)
Nad rzeką bez końca, reż. Junta Yamaguchi | Sekcja: Asian Cinerama


Kilka lat temu koncepcja pętli czasu stała się jednym z częściej wykorzystywanych motywów w popkulturze sci-fi. Od filmowego Na skraju jutra, przez serialowe Russian Doll po growe The Returnal. Dziś jej popularność wydaje się maleć, na szczęście ograne tematy to idealna baza dla kreatywnych przekształceń.
Junta Yamaguchi w tandemie ze scenarzystą, Makoto Uedą udowodnili już, że wiedzą jak bawić się niemożliwym w swoim Beyond the Infinite Two Minutes, w którym kafejkowy telewizor pokazywał, co wydarzy się za dwie minuty. Tym razem twórcy zabiorą nas do zajazdu Fujiya, w którym sake nie może się nagrzać, jedzenie wraca do miski a goście do toalety. Oprószona śniegiem okolica rzeki Kibune zostaje zamknięta w pętli… ponownie dwuminutowej. Spodziewam się i z uśmiechem wyczekuję czasoprzestrzennej kreatywności, cudownego klimatu tradycyjnego, japońskiego ryokanu i dużej dozy obyczajowego ciepła. Obym, tak jak część gości Fujiyi, nie chciał opuszczać tego zajazdu. (Rafał Skwarek)
Witaj w piekle, reż. Lim Oh-Jeong | Sekcja: Nowe Kino Azji


Tematyka gnębienia, samobójstw, zemsty nie jest niczym nowym w azjatyckim kinie. Jednak zawsze intryguje, co tamtejsi twórcy mają do przedstawienia w kontekście tych trudnych tematów. W ostatnich latach mieliśmy np. Better Days, które zostało opatrzone komentarzem chińskich cenzorów z zastrzeżeniem, że “wspaniały” chiński rząd już poradził sobie z problemem samobójstw wśród nastolatków.
Teraz pojawia się koreańskie Witaj w piekle, który ma ciekawy punkt wyjścia. Otóż dwie dziewczyny po nieudanej próbie samobójczej postanawiają się zemścić na jednej z prześladowczyń. Ta jednak nawróciła się na jasną stronę mocy, a jej przemianę chcą zweryfikować pokrzywdzone i tak trafiają na trop sekty religijnej. Brzmi intrygująco? Wydaje się, że tak i jak najbardziej warto będzie się wybrać na tę piekielną podróż. (Jakub Trochimowicz)
Amiko, reż. Yusuke Morii | Sekcja: Nowe Kino Azji


Amiko to postać, z którą utożsamią się wszystkie “dziwne dzieciaki”. Żyjąca na przedmieściach Hiroszimy dziewczynka kreuje w swojej głowie własny, magiczny świat; nawet, gdy jej rodzinę spotyka tragedia, która obdziera ją z poczucia bezpieczeństwa. Amiko zabiera nas w podróż na pograniczu wyobraźni i rzeczywistości. Pełne abstrakcji i oniryzmu elementy fabuły mają sprawiać, że trudne wątki zaserwowane są z lekkością i nie przygniatają widza.
Film Yusuke Morii jest jednym z jedenastu filmów pokazywanych w sekcji Nowe Kino Azji, dedykowanej zdolnym twórcom, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę. Debiuty wiążą się zawsze z wyjątkowo dużymi oczekiwaniami i… wyjątkowo silną satysfakcją, gdy film z nami rezonuje. A warto zaznaczyć, że trzeba być szalenie pewnym siebie twórcą, by swoją pełnometrażową przygodę zaczynać od pracy z aktorem dziecięcym. Pierwsze recenzje Amiko zwracają uwagę na niezwykłą rolę młodej Kany Osawy, która sprawiła, że tytułowa postać jest nie tyle młodą dziewczynką z problemami rodzinnymi, co niepowstrzymaną siłą natury. Zacieram ręce! (Jakub Nowociński)
Hellaro, reż. Abhishek Shah | Sekcja: Focus: Indie


Już sam fakt, że organizatorzy zdecydowali się w tym roku na poświęcenie całej sekcji kinematografii indyjskiej bardzo mnie ucieszył. W poprzednich edycjach to właśnie filmy z Indii były jednymi z moich ulubionych. Przemysł filmowy tego kraju jest tak bogaty i różnorodny, że za każdym razem mnie zaskakuje — wystarczy porównać ze sobą trzy sztosy z ostatnich edycji festiwalu: Duchy przeszłości, Jallikattu i Zaśpiewaj to, Bulbul, żeby zobaczyć, jak szeroką gamę gatunkową oferują Indie.
Największe oczekiwania w tej edycji Pięciu smaków mam wobec Hellaro, filmu z wyrazistym feministycznym zacięciem, opowiadającym historię wioski, w której rytualny taniec “garba” przywołujący deszcz zarezerwowany jest tylko dla mężczyzn. Po pojawieniu się tajemniczego nieznajomego z zewnątrz, kobiety odkrywają w sobie siłę i głos, który pozwala zacząć im tańczyć. Odkrycie ich sekretu nie zdoła go już uciszyć. Widoczne w trailerach nasycenie kolorami i symultaniczne układy taneczne zapowiadają prawdziwą ucztę dla oczu. (Irena Kołtun)