Advertisement
AktualnościNowe Horyzonty 2024PublicystykaZestawienia

Wyczekiwane seanse podczas edycji online 24. MFF Nowe Horyzonty | ZESTAWIENIE

Redakcja Filmawki
identyfikacja wizualna NH
Identyfikacja wizualna 24. MFF Nowe Horyzonty

Chociaż czas festiwalowy we Wrocławiu dobiegł już końca, 24. edycja MFF Nowe Horyzonty trwa w najlepsze aż do 4 sierpnia w wersji online! Blisko 100 tytułów z kinowych sal można oglądać na własnych ekranach. Tak, jak w przypadku stacjonarnej części wydarzenia, tak też i do sieci organizatorzy przenieśli selekcję tytułów, które podsumowuje jedno słowo: różnorodność. Od uniwersalnych filmów w ramach retrospektyw, poprzez Międzynarodowy Konkurs, Front Wizualny czy Fale, aż po Rumunię: Gry lustrzane i Lost Lost Lost. Nieobecni we Wrocławiu mogą przebierać na każdym festiwalowym biegunie. Dla niezdecydowanych widzów przybywamy z odsieczą i prezentujemy zestawienie seansów, na które w wersji online szczególnie czekamy – czy to w ramach nadrobienia zaległości, czy powtórki.


Krótka historia rodziny, reż. Lin Jianjie

kadr z filmu krótka historia rodziny
fot. „Krótka historia rodziny” / materiały prasowe Nowe Horyzonty

Gdy pierwszy raz przeglądałam tegoroczny program Nowych Horyzontów, Krótką historię rodziny natychmiast wpisałam na listę seansów priorytetowych. Różne festiwalowe perturbacje uniemożliwiły mi obejrzenie jej stacjonarnie, ale dzięki odsłonie online mogę zrealizować swój plan. 

Splotem przypadków nastolatek trafia do domu znacznie bogatszego kolegi. Nie tylko szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości i się do niej przyzwyczaja, lecz również zaprzyjaźnia się z rodzicami znajomego. Film eksploruje więc napięcia rodzinne (co, jeśli kochamy swoje dziecko, ale nie lubimy go jako człowieka?), jak i klasowe. Po takim opisie zachodni widz od razu chciałby krzyknąć – „Zupełnie jak Utalentowany Pan Ripley!”, „Przecież to fabuła Saltburn!”, jednak nie można zapominać, że film Lin Janjie pozostaje silnie osadzony w chińskich realiach społecznych i politycznych. Wszystko wskazuje na interesujący seans, zwłaszcza że produkcja jest reżyserskim debiutem!

Joanna Stachnik


Strefa krytyczna, reż. Ali Ahmadzadeh

kadr z filmu strefa krytyczna
fot. „Strefa krytyczna” / materiały prasowe Nowe Horyzonty

Trudno przejść obojętnie obok tytułu takiego jak Strefa krytyczna. Został on nakręcony w sekrecie, bez zgody wymaganej przez reżimowe władze irańskie. Premierę filmu na festiwalu w Locarno próbowano zablokować, a reżyser Ali Ahmadzadeh otrzymał zakaz wyjazdu z kraju. W filmie nie pojawiają się profesjonalni aktorzy; cała produkcja została zrealizowana przez garstkę przyjaciół twórcy.  I choć z pewnością dzieło oraz okoliczności jego powstania świadczą o jego wartości jako narzędzia ruchu oporu, fabuła w bezpośredni sposób nie przypomina manifestu politycznego. Co więcej, mam słabość do filmów upchniętych w krótkim czasie akcji i o ograniczonej lokalizacji, a właśnie taka jest Strefa krytyczna. Losy bohaterów śledzimy w trakcie jednej nocy, przebiegającej pod znakiem dostarczania i zażywania narkotyków. Większość czasu spędzamy z nimi podczas przejażdżki niebezpiecznymi dzielnicami Teheranu, w samochodzie, który staje się symboliczną przestrzenią obywatelskiej swobody. To zdecydowanie jeden z najciekawszych tytułów tegorocznej sekcji Fale. Jak żeglarz na morzu, z niecierpliwością czekam na ten przypływ.

Przeczytaj również:  „Rzeczy niezbędne” – Jak nie odebrać prawdy? | Recenzja | 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych

Jakub Nowociński


Dream Team, reż. Whitney Horn, Lev Kalman

kadr z filmu dream team
fot. „Dream Team” / materiały prasowe Nowe Horyzonty

Najważniejszą częścią składową udziału w festiwalu filmowym jest pójście na żywioł. Wybranie tego filmu, który po jednym kadrze czy linijce opisu z miejsca staje się seansem obowiązkowym. W moim przypadku było tak z Dream Team, którego fizycznie nie można wiarygodnie opisać i nie udałoby się to nawet najbardziej skrupulatnym dystrybutorom. Kolażowy film, będący czymś na styku kryminału, kiczowatego horroru i stonerskiej komedii, jest prawdziwym doświadczeniem. Nietuzinkowa gra aktorska, przewrotna intryga, szereg zwrotów fabularnych, brawurowy montaż czy sekwencje rodem z soft porno na TV4. A to tylko niektóre z zalet tego przedstawiciela Frontu Wizualnego. Whitney Horn i Lev Kalman wzorowo odrobili filmoznawczą pracę domową i nie mają oporów, by pobawić się swoją wiedzą i inspiracjami. Oboje mają zadatki na stanie się twórcami kultowymi w konkretnym kręgu, jeśli tylko ich filmy dotrą odpowiednio daleko. I tutaj zaczyna się wasze zadanie! Osobiście uwielbiam kino, w przypadku którego nie jestem pewien, czy jestem na film za głupi, zbyt trzeźwy, czy zwyczajnie nie zrozumiałem żartu. W przypadku Dream Team nie wiem nawet, czy jestem na właściwej planecie. Uwierzcie mi, wykupcie seans, zatraćcie się w świecie koralowego kryminału i nie zadawajcie zbyt wielu pytań. I tak nie dostaniecie odpowiedzi.

Norbert Kaczała


Nieumarli, reż. Thea Hvistendahl

kadr z filmu nieumarli
fot. „Nieumarli” / materiały prasowe Nowe Horyzonty

Jedną z moich ulubionych sekcji w ramach festiwalu Nowe Horyzonty jest Oslo/Reykjavik. Oczywiście nie sposób było zbadać ją całą przy reszcie punktów programu, który obfitował w niezwykłe tytuły. Dawkowałam ją więc sobie stopniowo, strategicznie pozostawiając to, co mogę, do obejrzenia online w domowym zaciszu. Do tej kategorii trafili Nieumarli. Thea Hvistendahl w swoim fabularnym debiucie wykorzystuje elementy horroru, by opowiedzieć o żałobie. W odpowiedzi na rozpacz i ból tytułowi „nieumarli” zjawiają się w opustoszałych domach, by znów spać w swoich łóżkach i pozwolić czesać włosy, bądź też przyjmują odwiedziny bliskich w szpitalu. Film cechować się ma typowym dla Skandynawii spokojem, ale jednocześnie przeraża realizm ukazania zombie. Nigdy nie gustowałam w kinie żywych trupów, ale ostatnio staram się mu dać szansę. Ot, by poszerzać horyzonty i możliwości dialogu. Ubranie takiej historii w chłodne, norweskie ramy traktuję jako okoliczność łagodzącą – „północnym” filmom zawsze wybaczam trochę więcej, ponieważ poddaję się ich jedynemu w swoim rodzaju klimatowi produkcji. Nieumarli na pewno zagoszczą w moim repertuarze w tym tygodniu; szukam tylko odpowiedniego momentu na zmierzenie się z zombie.

Przeczytaj również:  „Ludzie” – Dobre intencje to za mało | Recenzja | 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych

Anna Czerwińska


Skarby, reż. Luna Carmoon

kadr z filmu skarby
fot. „Skarby” / materiały prasowe Nowe Horyzonty

Skarby to jedna z najbardziej czarujących pozycji w tegorocznym programie festiwalu, a przyznanie Lunie Carmoon Nagrody Publiczności jest tego szczególnym wyrazem. Brytyjka w swoim pełnometrażowym debiucie przygląda się procesowi coming-of-age, traktując swoich bohaterów z niezwykłą czułością, pozostawiając im przestrzeń do samodzielnego wewnętrznego rozwoju bez apodyktycznego osądu. Reżyserka portretuje brzemię wchodzenia w dorosłość, które, jako konfrontacja z przeszłością i tęsknotą za dzieciństwem, przyjmuje charakter wyjątkowego obrzędu przejścia. Wszyscy kiedyś braliśmy w tym udział, a i sama Caremoon również zdaje się rozumieć te wszystkie emocje, urzeczywistniając ich moc w baśniowej kreacji generujących ich doświadczeń. Ten element fantazji jest tym, co sprawia, że Skarby pozostają po seansie bardzo blisko serca.

Magdalena Wołowska


korekta: Daniel Łojko, Anna Czerwińska

+ pozostałe teksty

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.