“Brak wolności wyboru może być jedną z najbardziej bolesnych rzeczy w życiu”. Rozmawiamy z reżyserką filmu “Płeć: człowiek”


Z pełnometrażową debiutantką o niesprawiedliwie traktowanych osobach interpłciowych rozmawia Maja Głogowska. Jej film “Płeć: człowiek” możecie zobaczyć na tegorocznym festiwalu Pięć Smaków.
Lily Ni to reżyserka, scenarzystka, charakteryzatorka. Studiowała w Beijing World Youth Academy, Boston University i Univeristy of Southern California. Zrealizowała kilka filmów krótkometrażowych, w tym nagrodzony na kilku międzynarodowych festiwalach “FeMale” (2016). “Płeć: człowiek” jest jej pełnometrażowym debiutem.
Maja Głogowska: Nie ma na świecie zbyt wielu filmów o interpłciowości. Jak myślisz, dlaczego tak jest?
Lily Ni: Mimo, że interpłciowość nie jest niczym nowym, nie słyszymy o tym zbyt często w prawdziwym życiu. Osoby interpłciowe boją się o tym otwarcie mówić, więc nie powstało zbyt wiele filmów. Niektórzy nawet nie wiedzą, że istnieją interpłciowe społeczności. Ich głos pozostaje niesłyszalny.
Dlaczego więc zdecydowałaś się stworzyć ten film?
Inspiracją była historia mojego przyjaciela z University of Southern California. Zawsze myślałam o nim, jak o „przyjacielu-geju”, aż do ostatniego dnia na uczelni. Powiedział mi wtedy, że tak właściwie jest osobą interpłciową. W tamtym momencie nawet nie wiedziałam co to właściwie znaczy, więc natychmiast zaczęłam doczytywać o tym informacje w Internecie. Dowiedziałam się, że na całym świecie jest mnóstwo przypadków, w których dzieci interpłciowe, nawet niemowlęta, poddawane są krzywdzącym zabiegom chirurgicznym. Zastanawiałam się, czy mój przyjaciel to jeden z niewielu „szczęściarzy” w tej społeczności? On nie musiał przechodzić zabiegu, a jego rodzice byli na tyle wspierający, że zaakceptowali go takim, jakim jest. Myślałam sobie, co by było, gdyby pochodził z Chin? Co, jeśli byłby wychowany w tradycyjnym azjatyckim domu? Mając te pytania w głowie, zaczęłam pisać scenariusz do „Płeć: człowiek”.
Czy napotkałaś jakieś problemy w czasie powstawania tej produkcji?
To jest mój pierwszy film pełnometrażowy, więc samo w to było ogromnym wyzwaniem. Początkowo całość miała powstać w Chinach kontynentalnych, ale nie mogliśmy tego zrobić ze względu na panującą tam cenzurę (Tematy związane z LGBTQI+ wciąż są uznawane za zbyt wrażliwe). Jestem ogromnie wdzięczna, że film mógł powstać na Tajwanie. Zdjęcia rozpoczęły się na przełomie maja i czerwca zeszłego roku, ale ze względu na pandemię, było bardzo ciężko uzyskać zgody na użycie wielu lokacji. Szczególnie w szpitalach i klinikach – tę od doktora Lee musieliśmy wybudować w studio. Dlatego też wygląda na tak artystyczną i futurystyczną.
Wiele scen w filmie przypomina te z horrorów. Dlaczego zdecydowałaś się na takie, a nie inne środki formalne?
Zawsze byłam osobą, dla której ważny był aspekt wizualny. Rodzice mówią, że w dzieciństwie bardzo lubiłam oglądać filmy grozy. W czasie szkoły filmowej, zawsze spełniałam się jako główna scenografka lub makijażystka. Szczególnie, że powstawało tam wtedy wiele krótkometrażowych horrorów. Myślę, że mój styl jest tym wszystkim po prostu przesiąknięty.
W jaki sposób, twoim zdaniem, należy pomóc osobom interpłciowym?
Dla mnie odebranie wolności wyboru i autonomii ciała może być jedną z najbardziej nieszczęśliwych i bolesnych rzeczy w życiu. Uważam, że powinniśmy natychmiast zakazać operacji na dzieciach interpłciowych na całym świecie. Rodzą się w ten sposób i nie powinny być „naprawiane” ani „normalizowane”. Uważam, że ich głosy muszą być wysłuchane i zasługują na szacunek i równe traktowanie przez społeczeństwo. Wszyscy musimy się do tego przyczynić.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Również dziękuję.