American Film Festival: 6 najciekawszych propozycji z tegorocznego programu


Znamy już pełen program stacjonarnej, dwunastej edycji American Film Festival. Święto amerykańskiego kina zabierze nas w podróż przez wszystkie kierunki – od wyczekiwanych produkcji niezależnych, przez nagradzane na światowych festiwalach filmy głównego nurtu aż do przypominanej klasyki.
Jak co roku, szczególnie czekamy na konkretne dzieła – i jak zawsze chcemy się nimi z Wami podzielić. Z programu, który otworzą najnowsze filmy Wesa Andersona oraz Mike’a Millsa wybraliśmy sześć najciekawszych propozycji.
-
“Oczy Tammy Faye”, reż. (2021)


Od miesięcy mówi się o nim jako o faworycie do Oscara w kategorii „najlepsza charakteryzacja”. The Eyes of Tammy Faye zapowiada się na film, który zredefiniuje aktorstwo Garfielda i Chastain, pokazując nam ich w zupełnie nowym świetle.
Dla Garfielda to kolejna rola uduchowionego, ale pierwsza w której przechodzi taką przemianę. Akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, zobaczymy budowę i upadek chrześcijańskiego programu The PTL Club. Show podobno kradnie jednak Chastain. Jej interpretacja Tammy Faye jest uwrażliwiona i wywrotowa – Chastain zaśpiewała wszystkie piosenki z filmu. Mamy nadzieję kino, które przede wszystkim będzie dobrze wykonane i na którym będziemy się dobrze bawić.
2. “C’mon C’mon”, reż Mike Mills (2021)


Oczywiście wybór filmu otwarcia wśród selekcji najciekawszych produkcji festiwalu jest pójściem na łatwiznę – ale któż nie czeka na najnowsze dzieło Mike’a Millsa. Twórca wspaniałych “Debiutantów”, zachwycających swoją subtelnością i świetnym aktorstwem (zwłaszcza nagrodzonego Oscarem Christophera Plummera), a także równie udanego “20th Century Woman”, powraca z dziełem “C’mon C’mon”, zbierającym same pozytywne recenzje. Wraz z Millsem, choć po krótszej nieobecności ekranowej, wraca także Joaquin Phoenix w pierwszej roli po oscarowym “Jokerze”. Dla aktora to powrót w świat Indiewoodu, w którym mamy nadzieję znów zaczaruje nas tak jak swego czasu choćby w “Onej” Spike’a Jonze’a. Mamy także nadzieje, że pierwsze spotkanie z kinem AFFowym będzie równoznaczne z pierwszym wzruszeniem.
3. “Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”, reż. Wes Anderson (2021)


Być może najdłużej wyczekiwany film tegorocznej edycji (w końcu słyszymy o nim od początku pandemii), wreszcie dotarł do Polski, a pierwsze pokazy będzie miał na AFFie. Niewątpliwie każdy na film Andersona czeka – czy to przez gwiazdorską obsadę, czy też dlatego że za kamerą stoi Wes Anderson – jeden z najbardziej cenionych amerykańskich współczesnych twórców z pogranicza mainstreamu i kina niezależnego.
Co jednak najciekawsze w kontekście “Kuriera Francuskiego…”, coraz częściej słychać głosy, że to inny Anderson niż go znamy. Niektórzy mówią, że bardziej dojrzały, inni że bardziej konsekwentny narracyjnie. Tym czym nas zaskoczy mistrz ekranowej symetrii przekonamy się już pierwszego dnia.
4. Retrospektywa Idy Lupino


O ile role aktorskie Idy Lupino bywają jeszcze kojarzone – choćby w “High Sierra” (1941) – o tyle jej twórczość reżyserska, prekursorska w kontekście niezależnego kina amerykańskiego, pozostaje niezauważona. Tegoroczne retrospektywa być może odmieni ten los – pokazując na wielkim ekranie prawie wszystkie filmu Lupino z lat 1949-1953 (w tym “Not Wanted”, film często pomijany ze względu na nieuwzględnienie jej reżyserii w napisach początkowych). Wśród trzech retrospektyw (obok Lupino, na wielkim ekranie zobaczymy także dzieła Johna Watersa i Jima Jarmuscha), to przegląd prac reżyserki wydaje się najciekawszy, najbardziej poszerzający horyzonty filmowej wiedzy. Kuratorką sekcji jest filmoznawczyni Monika Talarczyk, a my nie możemy się już doczekać by odkryć jedno z ważniejszych, choć tak mało znanych nazwisk w historii amerykańskiego kina.
5. “Lekcje języka”, reż. Natalie Morales (2021)
Od kiedy pojawiły się pierwsze ogłoszenia programowe tegorocznej edycji American FIlm Festival, czekamy zwłaszcza na jeden film. “Language lessons”, naznaczony pandemią film “zoomowy”, debiut reżyserski Natalii Morales, pokazywany na festiwalu w Berlinie, zapowiada się na jeden z najlepszych seansów tegorocznej edycji. Obok Morales na ekranie pojawia się Mark Duplass, co cieszy nas tym bardziej bo nie byłoby swięta niezależnego amerykańskiego kina, bez jednej z najważniejsych postaci świata Indie. Liczymy – jak zawsze – na świetne dialogi, długie rozmowy i emocjonalnie poruszenie na koniec.
6. “Córka”, reż. Maggie Gyllenhaal (2021)


Nagrodzony za scenariusz na festiwalu w Wenecji debiutancki film Maggie Gyllenhaal, już od samej zapowiedzi był czymś ekscytującym. Aktorka adaptuje powieść Eleny Ferrente, której twórczość – jak pokazał serial “Genialna przyjaciółka” – świetnie sprawdza się na ekranie. W główną rolę wciela się Olivia Colman (w niektórych recenzjach pojawia się stwierdzenie, że to jedna z najlepszych ról w jej karierze), a znakomity zwiastun pozwala wierzyć, że dzieło Gyllenaall może być jednym z największych hitów tegorocznej edycji.