AudiowizualniKulturaPublicystyka

Hania Rani o swoich ulubionych filmach I Audiowizualni Wydanie Specjalne

Maciej Kędziora
fot.materiały promocyjne/fb Hani Rani

Audiowizualni to seria trzech stałych pytań do naszych ulubionych artystek i artystów. Tym razem zapraszamy was na podróż z twórczynią najbardziej magicznej muzyki nad Wisłą, niegdyś połową duetu Tęskno, autorką albumu “Home” i “Esja”, Hanią Rani. Rozmawiamy z nią w specjalnych okolicznościach, bo już dzisiaj premierę ma znakomity film “xABo: Ksiądz Boniecki”, do którego Hania skomponowała przepiękną muzykę.


1. Jakie jest Twoje TOP 5 filmów i dlaczego są Tobie najbliższe? 


Trudno mi odpowiedzieć na takie pytanie w kontekście sztuki,filmu podobnie mam z muzyką. Każdy bliski mi film jest ważny z innych powodów i na pewno nie zamyka się to w liczbie 5. Opowiem o filmach, które zrobiły na mnie wrażenie, które często przychodzą mi do głowy jako pierwsze i które polecam.

 

Sztuczki Andrzeja Jakimowskiego. Nie wiem nawet czy jeszcze pamiętam o czym jest ten film, ale tak mocno wbił mi się pod skórę, że wydaje mi się, że kadry i atmosferę mam nieustannie gdzieś z tyłu głowy. Ten film to dla mnie arcydzieło, właśnie pod względem wywierania wrażenia, wszystkie elementy doskonale się ze sobą scalają, trudno wyodrębnić co było w nim najlepszego – czy narracja, czy aktorzy, scenariusz a może muzyka. Wracam często do obrazu Wałbrzycha, który przedstawia w Sztuczkach Jakimowski. Miasteczka, które mogłoby się wydarzyć wszędzie i nigdzie, skąpane w nierealnym, wiecznie popołudniowym świetle letniego słońca. Film szczegółów, detali, zapachów, klimatów. Mistrzowskie budowanie atmosfery, momentu, wrażenia. Coś co wymyka się opisowi i słowom. Coś pomiędzy.

 

4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni Cristiana Mungiu. Film polecił mi znajomy reżyser teatralny, oglądałam go z przyjaciółką, wielką miłośniczką kina. Chyba nigdy wcześniej film nie zrobił na mnie takiego wrażenia pod względem narracji. Obraz porusza kontrowersyjny temat aborcji, tutaj na przykładzie sytuacji w komunistycznej Rumunii. Film rozgrywa się w zasadzie pomiędzy dwoma głównymi bohaterkami i prostej historii, jednak jest opowiedziany w tak niebywały sposób, że trzyma widza w napięciu niczym thriller. Co jednak najbardziej mnie w nim porusza to obserwatorska rola, którą przybiera reżyser. Stawia pytanie, a odpowiedź należy do widza. Takie właśnie dzieła cenię najbardziej, które tworzą przestrzeń dla odbiorcy i to jemu pozostawiają rozwiązanie czy osąd. Takie filmy uwierają znacznie bardziej.

Przeczytaj również:  Posterunek na granicy. Elia Suleiman i humor w slow cinema

 

Roma Alfonsa Cuaron. Ten obraz jest dla mnie jakąś apoteozą zmysłu estetycznego w filmie, ale i w sztuce jako takiej. Pamiętam, że film oglądałam z przyjacielem w prawie pustej sali kina “Elektronik” tuż przed Bożym Narodzeniem. Warunki były zatem luksusowe i wydawało się, że jest się z tym dziełem sam na sam. Pamiętam, że od pierwszych sekund stopiłam się z obrazem, tak bardzo sprawiało mi przyjemność samo patrzenie na idealnie skrojone kadry, które z każdą kolejną sekundą ujawniały swoje kolejne plany i perspektywy. Powoli i inne zmysły nabierały ostrości, szczególnie słuch, sklejając z poszczególnych dźwięków ulicy i odgłosów “niby” codziennego życia – symfonię brzmienia. Film kompletny, wielka przyjemność dla oglądającego. Rzadko widywana porcja piękna i prawdy.

 

Wielkie piękno i Młodość Paolo Sorrentino. To za co cenię Sorrentino i jego filmu to poczucie wolności i rewolucji. Filmy i historie skrojone szerokim gestem, z odwagą i zapałem. Kiedy oglądam jego filmy widzę w nich wielką przestrzeń i wielką inteligencję reżysera. Jakąś niewiarygodną zdolność do obserwacji i uwypuklenia pewnych cech ludzkich, sytuacji, schematów. Jest w tym wszystkich coś nadzwyczaj głębokiego, czasem chichot losu, czasem ironia, czasem ból w czystej postaci. Tak jak życie. Sorrentino to zatem dla mnie mistrz obserwacji życia, który obserwuje je pełną piersią i wbrew wszystkiemu co oczekujemy. Poza tym – muzyka. Nie oderwę tego elementu od mojego sposobu odbierania filmu. Do dziś noszę w sobie otwierające kadry “Wielkiego piękna”, które poruszają się do najbardziej nieoczywistej w tym momencie muzyki – Davida Langa. Arcydzieło.

 

Zakochani widzą słonie – Dagur Kári Rune Schjøtt. Ten film to wspomnienie moich licealnych lat, które jakkolwiek już odległe, ukształtowały mocno moją wrażliwość artystyczną i były elementarzem dla wielu późniejszych sytuacji w życiu. Namiętnie oglądałam wtedy wszystkie możliwe filmy Almodovara, obrazy z muzyką Yanna Tiersenna i czeskie kino. Wszystko balansowało zatem gdzieś na granicy rzeczywistości i fantazji i do dziś taki styl opowiadania historii jest mi bardzo bliski. “Zakochani widzą słonie” to film, który ma w sobie jakąś niezwykłą lekkość i niezobowiązujące poczucie humoru. Wbrew tytułowi, to film nie tylko o miłości, a może głównie o miłości ale opowiedziany ze skandynawskim chłodem i dowcipem oraz wielką fantazją. Utrzymany w czarno-białych barwach, rozświetla się pełnią kolorów dopiero w ostatniej scenie. Ciekawie zarysowane postaci, zwyczajne sytuacje pokazane w nadzwyczajny sposób, no i muzyka Jana Sebastiana Bacha. Młodość.

Przeczytaj również:  Czego słuchaliśmy w lutym? Muzyczne rekomendacje Filmawki

 


2. Ulubione teledyski (głównie pod względem wizualnym) i dlaczego?


Napiszę o dwóch, choć jest ich znacznie więcej. Pierwszy to całkiem niedawno nakręcony przez Georga Belfield’a obraz do słynnego filmowego hitu Maxa Richtera “On the nature of daylight”. W teledysku występuje Elisabeth Moss, która przez cały film po prostu idzie samotnie przez ulice nocnego miasta. Jednak sposób w jaki się porusza oraz co opowiada jej twarz oraz  wyraz tej twarzy w ostatniej scenie jest absolutnym mistrzostwem pod względem przekazu i połączenia znaczenia muzyki z warstwą wizualną.

Inny teledysk, który uwielbiam to obraz “Isola” francuskiego reżysera Neels’a Castillon, z którym miałam przyjemność pracować przy teledysku do mojego utworu “F Major”. “Isola” to nie do końca teledysk, ponieważ muzyka, którą słyszymy to utwór sprzed wielu lat, poruszająca kompozycja argentyńskiej pieśniarki Mercedes Sosa. Archaiczne dźwięki reżyser zdecydował się skonfrontować z tańcem współczesnym, w wykonaniu jednego z najbardziej rozchwytywanych tancerzy i choreografów – Leo Walk. Duet muzyki i ruchu rozgrywa się w zapierającej dech w piersiach scenerii opuszczonego budynku na wyspie Sardynia, a wszystko to spaja światło. Obserwujemy ten taniec razem ze słońcem, które zmienia charakter poszczególnych ujęć zgodnie z natężeniem promieni słonecznych. Jeśli ktoś jeszcze nie widział tego obrazu to bardzo polecam.


3. Do filmu, którego z zagranicznych reżyserów / której z reżyserek chciałabyś skomponować muzykę/napisać piosenkę? 


Do filmu Gaspara Noe lub Larsa von Triera. Chciałabym skonfrontować się z ich wizją kina, sztuki, z ich osobowościami. Wydaje mi się, że rezultatem takich nieoczywistych spotkań, łączenia pozornie odległych światów, często jest coś bardzo intrygującego.

Listę kin, w których obejrzycie dokument o księdzu Bonieckim znajdziecie na stronie dystrybutora Gutek Film 

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.