“Im bardziej popularni są sportowcy, tym bardziej konserwatywny i dostosowany obraz muszą tworzyć” – Wywiad z reżyserem filmu “Mario”


Po seansie Mario (“Między miłością i karierą” – Recenzja) mieliśmy okazję zadać parę pytań, na które odpowiedzi udzielił nam sam reżyser filmu – Marcel Gisler. Z tego miejsca chcemy serdecznie podziękować za tę możliwość polskiemu dystrybutorowi produkcji –Tongariro Releasing. Od 1 lipca film będzie dostępny do obejrzenia online na Outfilm.pl. Pytania przygotowali Maciej Kędziora oraz Michał Piechowski, tłumaczeniem zajął sie Bartłomiej Rusek.
Filmawka.pl: Czy Pana zdaniem, piłka nożna to jedyny sport, w którym osoby homoseksualne muszą się ukrywać, czy też podobną historię można opowiedzieć o – na przykład – koszykarzach? A także, pana zdaniem, dlaczego tak jest? Czy jednym z powodów może być fakt, że właściciele drużyn boją się trafić na celownik mediów i kibiców?
- Marcel Gisler: Wydaje mi się, że w wielu typowo męskich sportach spotykamy się z takim samym fenomenem, za przykład może świadczyć hokej. Są jednak wyjątki – rugby jest jeszcze bardziej zdominowanym przez mężczyzn sportem niż piłka nożna. A jest tam kilku wybitnych zawodników, którzy nie kryją się ze swoim homoseksualizmem. Wychodzi więc na to, że nie ma żadnej reguły. Podejrzewać mogę jedynie zależność od wartości rynkowej danego sportu. Piłka nożna jest wielkim biznesem, który generuje na całym świecie wielkie zyski. Możliwe więc, że istnieje pewnego rodzaju zależność: im większe są zarobki, im bardziej popularni są sportowcy, tym bardziej konserwatywny i dostosowany obraz muszą tworzyć, ze względu na to, że są zmuszeni, aby kreować sobą obraz pozytywnego idola na całym świecie.
Czy możliwe jest, aby pewnego dnia homoseksualiści nie mieli problemu, aby stać się profesjonalnymi piłkarzami? W takim znaczeniu, że nie będzie to szokujące, ani nie będzie wywoływało żadnych negatywnych odzewów ze strony fanów.
- W tej kwestii jestem optymistą. Piłka nożna jako profesjonalny sport nie może być wiecznie z tyłu za realiami społecznymi.
Czy tworząc postacie do filmu, bazował Pan na prawdziwych zawodnikach, czy może chociaż na osobach, które Pan zna osobiście?
- Miałem okazję porozmawiać z Marcusem Urbanem w początkowej fazie tego projektu. Był on prawdopodobnie pierwszym profesjonalnym sportowcem w Niemczech, który zakończył przedwcześnie swoją karierę piłkarską, a potem ujawnił swoją orientację. Przeczytał on wczesną wersję scenariusza i podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami na ten temat. Powiedział mi również o niewyobrażalnej presji, pod którą znajdują się profesjonalni piłkarze. W przypadku homoseksualnych piłkarzy, dochodzi do tego codzienna presja, związana ze stałym samo zaprzeczaniem sobie. To właśnie zainspirowało mnie do stworzenia dwóch przeciwnych sobie postaci, które cierpią w ten sam sposób. Mario jest twardszym zawodnikiem, który lepiej znosi presję. Z drugiej strony jest Leon, który ciężej sobie radzi z tłumieniem swoich potrzeb, niezwiązanych ze sportem. Nie potrafi tak dobrze okłamywać siebie samego.
Dlaczego wybrał Pan akurat te drużyny piłkarskie (Young Boys Berno/St. Pauli)? Było to losowe, czy wybór ten jest w jakiś sposób uzasadniony (na przykład kibicami danej drużyny, czy poglądami władz klubu)?
- Ten wybór był przemyślany. Oba z tych klubów mają bardzo liberalne i tolerancyjne władze i zaplecze fanowskie. Zwłaszcza St. Pauli, które jest uznawane za jeden z najbardziej postępowych klubów, gdy mowa tolerancji seksualnej. Zawsze stanowczo opowiadają się przeciwko homofobii. Jedynym zmartwieniem ze strony St. Pauli była murawa. A konkretniej to, że mogliśmy ją uszkodzić w czasie nagrywania filmu.
Czy wierzy Pan, że Mario będzie w przyszłości wiódł szczęśliwe życie? Dalej będzie grał w piłkę, czy będzie to dla niego zbyt dużo?
- Wierzę, że za pięć lat będzie on pierwszym piłkarzem, który zdobędzie się na odwagę, aby zrobić ten krok. W czasie konferencji prasowej powie: „Tak, myślę, że byliśmy dzisiaj lepszą drużyną. Strzelone przeze mnie trzy bramki to nie tylko moja zasługa, ale wynik całej drużyny. A tak poza tym, jestem gejem i jestem z tego dumny. Dziękuję.” Jak widać, mam już w głowie najważniejszą kwestię z „Mario. Część druga”.
Czy uważa Pan, że jeżeli Mario nie spotkałby Leona, byłby szczęśliwszy? Czy kiedykolwiek dowiedziałby się prawdy o samym sobie?
- Uważam, że nie można wiecznie wypierać się swoich najgłębszych pragnień. Prędzej czy później, Mario odkryłby prawdę o sobie, nawet bez Leona.
Czy dojdziemy kiedyś do takiego punktu, gdy pary homoseksualne będą ukazywane jako posiadające szczęśliwy związek od samego początku, aż do końca? Bez dramatu, ataków personalnych i braku tolerancji?
- Czy widział Pan „Call me by your name”, które jest przykładem tego, co Pan przed chwilą opisał? Ten film jest wręcz utopijny w ukazywaniu związków między osobami tej samej płci.
Ilustracja wprowadzenia: Reżyser Marcel Gisler (Mitte) z aktorami Maxem Hubacherem i Aaronem Altarasem podczas prezentacji “Mario” na “53. Solothurner Filmtagen” Zdjęcie: © Solothurner Filmtage/moduleplus.ch