Recenzje

“Proceder”, czyli Chada głosem lewicy, na stworzonej z prawicy ulicy? [RECENZJA]

Maciej Kędziora

Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Procederze, filmie opartym na historii życia Tomasza Chady, byłem zdumiony, że wszystko dzieje się tu tak szybko. W końcu raper, jeden z ważniejszych artystów w repertuarze Step Records, zmarł nieco ponad rok temu. Z drugiej strony jednak polskie kino potrafiło już udowodnić, że z losem raperów potrafi się rozliczać; szczególnie w głośnym i znakomitym Jesteś Bogiem Leszka Dawida (obiecuję jednakowoż, że to jedyne porównanie jakościowe do głośnego filmu z Ogrodnikiem). Problem w tym, że strukturalnie i narracyjnie Proceder, najnowszy film frères terrible polskiego kina – braci Węgrzyn – przypomina bardziej pozbawioną Eminema Ósmą milę przemieszaną z filmem łotrzykowskim, co okazało się połączeniem zabójczym.

Motywacje stojące za wyprodukowaniem Procederu wydają się dość jasne; szczególnie po obejrzeniu seansu. W ostatniej scenie na ekranie widzimy informację, że – streszczając –  “rap uliczny jest pomijany i należy zacząć o nim głośno mówić”. I fakt, faktem: historia Chady, składająca się z wielu czynów na granicy litery prawa, odsiadek w więzieniach, czy też parunastu kooperacji z najgłośniejszymi nazwiskami polskiej sceny hip-hopowej, na papierze stanowi wręcz idealny materiał do stworzenia obrazu o tym nie tylko niedoceniany, ale też niesłyszanym w głównym nurcie gatunku rapu. Szkoda tylko, że jak na produkcje próbującą uwiarygodnić muzykę ulicy szerokiemu gronu widzów jest jej tutaj tak mało.


Zobacz również: Recenzję “Historii małżeńskiej”

Tomasza Chadę (granego przez znakomitego w tej roli Piotra Witkowskiego) przed mikrofonem zobaczymy na ekranie rzadko. Niewiele tu nagrań studyjnych, jeszcze mniej koncertów, słychać zaledwie parę piosenek zapętlonych w tle. Proces tworzenia również jest bardziej dokumentowany, niż prezentowany; widzimy, że Chada pisze nie wiedząc co pisze, słyszymy że powstają teledyski i wychodzą albumy, nie będąc świadomymi (bez znajomości biografii rapera) jak wyglądają i jaką muzykę prezentują. A nawet gdy słyszymy fragmenty utworów, są one całkowicie niewpasowane w narrację historii, by wspomnieć chociażby rapowanie w filmowym 2001 roku o Lionelu Messim.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Reżyser Michał Węgrzyn woli skupiać się na przestępczej historii rapera. Na okradaniu transportów RTV, pościgach samochodowych i powszechnie obecnych w życiu Chady narkotykach i alkoholu. Problem w tym, że te długie etapy w życiu Czarnej Strony Zwierzchnika, dokumentowane kamerą rok rocznie z czasem zaczynają nudzić, dłużą się, a cała historia wytraca i tak nikłe tempo. Scenarzyści przy tym decydują się operować radykalnymi kontrastami – warto wspomnieć chociażby symbol komercji w postaci “Kobiety są gorące” Norbiego porównany filmowo do wolnej od kapitalizmu muzyki Chady. Kontrasty te są zwykle wymuszone i rzec by można, na dłuższy dystans złożony z powtarzalnych scen, łopatologiczne.

Zresztą krytyka kapitalizmu zdarza się tutaj nader często (co, jak ludzie znający moje poglądy wiedzą, normalnie nie jest zarzutem). Jednak wizja świata Chady, oczywiście brudnego i złożonego z ludzi stąpających na granicy prawa, momentami przez swoją utopijność jawi się jako kuriozum. Zabawnie ogląda się sceny, w których przebywający w więzieniu raper jako wkupne rozdaje “Euro” Stiglitza, a jego współwięźniowie poklepują go dziękczynnie po plecach. Problem w tym, że myśli znane z książek wydawnictwa Krytyki Politycznej nie są tu rozwijane, a ich ekranowe wprowadzenie jest niczym więcej jak akcentem, z perspektywy całości, anegdotycznym.

Proceder jest również koszmarnie zainscenizowany, a postacie napisane jednowymiarowo (wyjątkiem jest Chada, choć z perspektywy biografii artysty, trudno oprzeć się wrażeniu, że można było poprowadzić jego postać znacznie lepiej). Matka, grana przez Ewę Ziętek, jest wiecznie zatroskana i kochana, gniewna gangsterka “Łysa”, jest uosobieniem zła do którego zmierza raper, wreszcie szef wytwórni Step Records, postać autentyczna, jest krystalicznie czystym demonem testosteronu, przypominając bardziej oderwanego od rzeczywistości Dominica Toretto, niźli faktyczną postać z krwi i kości. Rozpisanie tej ostatniej postaci łatwo jednak wytłumaczyć: Step Records, niejako zabezpieczając się przed losem producenta z Jesteś Bogiem, postanowiło zainwestować w film Węgrzynów, zyskując jednocześnie prawo do kontrolowania wydźwięku całej historii.

Przeczytaj również:  „Civil War” – Czy tak wygląda przyszłość USA?

Zobacz również: Recenzję trzeciego sezonu “The Crown

Jeszcze gorzej niż Michał Węgrzyn (reżyser) sprawuje się jego brat, Wojciech (operator). Zdjęcia w Procederze nie opowiadają żadnej historii, nie ma w nich idei, zmysłu stylistycznego. Przypominają bardziej kadry z opery mydlanej, podręcznikowe, nie grające światłem, nie próbujące wykorzystać kolorystyki kostiumów i pomieszczeń. Wszystko wydaje się tu surowe, problem w tym, że ta surowość nie jest zamierzona, a jest wynikiem widocznych niedociągnięć produkcyjnych (bracia Węgrzyn, z tego co można było usłyszeć w trakcie konferencji prasowej, zostali zatrudnieni również dzięki oferowaniu najkrótszego okresu zdjęciowego).

Może byłbym mniej surowy dla Procederu gdyby nie ostatnia scena, a właściwie finalne przejście, będące okropnym zabiegiem artystycznym. Oto bowiem (uwaga spoiler), Tomasz Chada skacze ze sceny, by po szybkiej przebitce wylądować martwy na ulicy. Trudno w tym momencie uwierzyć w miłość twórców do rapera – traktują go bezczelnie, szykanując jawnie jego postać bezwstydną sekwencją montażową.

Szkoda historii Chady na ten film. Szkoda genialnego Piotra Witkowskiego, który jest tu – i chciałbym by w natłoku krytyki to wybrzmiało – prawdziwym objawieniem. Szkoda rapu ulicznego, którego “Proceder” nieudolnie próbuje być manifestem. Szkoda “Euro” Stiglitza na zmarginalizowanie do średnio wyszukanego akcentu humorystycznego. Wreszcie szkoda, tak po prostu – bo widać, że było serce, zabrakło chyba czasu i siły.

Ocena

3 / 10

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.